Grzegorz Skowron

Podwyżki w spółkach: prezesi mogą zarobić ponad 120 tys. zł

Wojciech Wardacki, prezes zarządu Grupy Azoty, może zarabiać nawet do 128 tys. zł brutto miesięcznie Fot. Fot. Robert Gąsiorek, Grupa Azoty Wojciech Wardacki, prezes zarządu Grupy Azoty, może zarabiać nawet do 128 tys. zł brutto miesięcznie
Grzegorz Skowron

Kontrowersje. Ustawa o zasadach wynagradzania w spółkach państwowych i samorządowych miała przynieść cięcia płac zarządów i rad nadzorczych. Tymczasem umożliwia ona przede wszystkim podwyżki. I to spore.

Pierwsze spółki państwowe zaczęły wcielać w życie nowe zasady wynagradzania zarządów i rad nadzorczych. Gdy kilka miesięcy temu rząd przyjmował projekt ustawy w tej sprawie, ówczesny minister skarbu Dawid Jackiewicz twierdził, że pensje szefów spółek zmaleją średnio o 50 proc. Rzeczywistość okazuje się jednak zupełnie inna.

W Przewozach Regionalnych, spółce kolejowej obsługującej lokalne połączenia, podwyżka sięga 330 proc. Obecnie prezes tej spółki dostaje ok. 12 tys. zł na rękę, po podwyżce ma to być już 39 tys. zł netto. Płaca dwóch pozostałych członków zarządu ma wzrosnąć z ok. 12 do 34 tys. zł, a więc o 280 proc. Do tego wszyscy mogą dostać nagrodę w wysokości 50 proc. ich rocznego wynagrodzenia.

Na jeszcze więcej mogą liczyć władze Grupy Azoty. Przyjęta na początku grudnia uchwała Nadzwyczajnego Walnego Zgromadzenia tej spółki pozwala na ustalenie wynagrodzenia prezesa w wysokości 15 średnich wynagrodzeń w sektorze przedsiębiorstw, czyli na poziomie 64,2 tys. zł brutto miesięcznie. Do tego prezes może dostać dodatek w wysokości 64,2 tys. zł, o ile spółka osiąga wyznaczone cele działalności. Ustawa, która miała obcinać wynagrodzenia w spółkach, daje więc możliwości ustalenia pensji na poziomie 128 tys. zł brutto miesięcznie!

O dużych podwyżkach huczy też wśród pracowników Kopalni Soli Wieliczka. Według naszych informacji pensja prezesa tej spółki od stycznia miała przekraczać 30 tys. zł. Poprzednik zarabiał nieco ponad 20 tys. zł. O 100 proc. (z ok. 2 do 4 tys. zł) miały wzrosnąć wynagrodzenia członków rady nadzorczej. - Ministerstwo Skarbu Państwa zdecydowało, że wynagrodzenia zarządu i członków rady nadzorczej pozostają na obecnym poziomie - usłyszeliśmy wczoraj w biurze spółki.

Według Andrzeja Wałkowicza, racy prawnego i prezesa Przedsiębiorstwa Usług Hotelarskich i Turystycznych w Krakowie, obniżki mogą dotknąć małe i średnie spółki samorządowe. A w przypadku średnich i dużych spółek ich szefowie na pewno nie stracą na zarobkach, a mogą też sporo zyskać. - Rzeczywiście obcięto możliwości wypłacania im wysokich odpraw - mówi Andrzej Wałkowicz.

Miesięczne wynagrodzenie za kierowanie spółką państwową lub samorządową może sięgać 15-krotności średniej pensji w sektorze przedsiębiorstw. To ponad 64,2 tys. złotych! Tyle samo może wynosić dodatek do stałego wynagrodzenia. W sumie to ponad 128 tys. zł.

Ustawa o nowych zasadach wynagradzania w spółkach miała być receptą na ograniczenie wysokich pensji prezesów. Gdy w kwietniu jej projekt przyjmował rząd, ówczesny minister skarbu państwa Dawid Jackiewicz przekonywał, że pensje prezesów spadną średnio o 50 proc.

Obecnie minister w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Henryk Kowalczyk twierdzi, że „nowe rozwiązania zapewnią przejrzyste, jednolite i sprawiedliwe zasady wynagradzania członków zarządów i rad nadzorczych wszystkich spółek”. Takie stwierdzenia padają we wstępie do dokumentu „Dobre praktyki w zakresie stosowania ustawy o zasadach kształtowania wynagrodzeń osób kierujących niektórymi spółkami”. Nie ma tam już ani słowa o obniżkach.

Obniżki, czyli podwyżki

Nowa ustawa weszła w życie we wrześniu tego roku, wszystkie spółki muszą się do niej dostosować najpóźniej do połowy przyszłego roku. Ale już niektóre z nich zaczynają to robić. I okazuje się, że zamiast obniżek wprowadzane są podwyżki. I to spore.

Najlepszym tego przykładem są Przewozy Regionalne. To spółka kolejowa, w której głos decydujący ma podległa rządowi Agencja Rozwoju Przemysłu. I w tym miesiącu Zgromadzenie Wspólników zatwierdziło nowe wynagrodzenia dla władz tej spółki. Prezes ma zarabiać na rękę 39 tys. zł, o 330 proc. więcej niż do tej pory, dwaj członkowie zarządu mogą liczyć na 34 tys. zł netto, co oznacza 280-proc. podwyżkę. Zatwierdzono ją mimo protestów marszałków województw, mniejszościowych udziałowców Przewozów Regionalnych.

Tak wielki wzrost wynagrodzeń umożliwia właśnie nowa ustawa uchwalona przez PiS. Do tej pory w spółkach państwowych wynagrodzenie prezesa nie mogło przekroczyć 6-krotności średniej pensji w sektorze przedsiębiorstw. Dziś w największych spółkach może to być nawet 15-krotność. To oznacza, że maksymalna pensja to nawet 64,2 tys. zł brutto.

Ale na tym nie koniec, bo do pensji może być doliczany dodatek w wysokości 100 proc. podstawy, a więc drugie 64,2 tys. zł. W Przewozach Regionalnych dodatkową część wynagrodzenia ustalono na 50 proc. podstawowej pensji.

Na maksymalną pensję stałą i maksymalną jej część zmienną zgodziło się Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie Spółki Grupa Azoty. Ostateczne kwoty dla prezesa i członków zarządu ma ustalić Rada Nadzorcza. Zapytaliśmy rzecznika prasowego Grupy Azoty Grzegorza Kulika, czy już to zrobiła, ale nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Wynagrodzenie samej Rady Nadzorczej po grudniowej uchwale Walnego Zgromadzenia wynosi 275 proc. średniej pensji w sektorze przedsiębiorstw (czyli 11,77 tys. zł), gdy ustawa kominowa pozwalała poprzednio tylko na jednokrotność średniej pensji (czyli 4,28 tys. zł).

Jak w innych spółkach

Tak wysokie wynagrodzenia są możliwe tylko w największych spółkach zatrudniających ponad 1,25 tys. osób, o wartości aktywów ok. 900 mln zł i obrotach ponad 1 mld zł. Takie warunki spełniają spółki energetyczne, węglowe, chemiczne czy banki.

W tej grupie mieści się np. Tauron Wydobycie. Jej prezes Zdzisław Filip nie kryje, że już dzisiaj zarabia ok. 36 tys. zł brutto, bo jego wynagrodzenie nie podlega ustawie kominowej ograniczającej zarobki do maksymalnie 25 tys. 682 zł brutto. Teraz obejmuje go nowa ustawa, więc jego pensja może być jeszcze wyższa, ale prezes Filip zaznacza, że na razie zarabia o 15 proc. mniej od swojego poprzednika.

Warunków dla największych spółek nie spełnia Międzynarodowy Port Lotniczy Kraków-Balice. Nowa ustawa pozwala prezesowi tej spółki płacić co miesiąc od 4 do 8 średnich pensji w sektorze przedsiębiorstw. Dziś ogranicza go ustawa kominowa - do 6-krotności, a więc nowe zasady pozwalają zarówno na obniżkę, jak i na podwyżkę jego pensji. - Nie mieliśmy czasu się tym zajmować, dopiero zaczynamy analizować nowe zasady wynagradzania w spółkach i jak to może przełożyć się na nasze lotnisko - mówi Radosław Włoszek, prezes MPL Kraków-Balice.

W tej samej grupie powinny się znaleźć takie krakowskie spółki jak Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne, Miejskie Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej, Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji czy Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania. W myśl nowej ustawy ich szefowie też mogą liczyć na podwyżki, raczej trudno spodziewać się, by prezydent zgodził się na obniżenie im pensji. - Decyzje jeszcze nie zapadły. Cały czas trwają analizy - zaznacza dyrektor biura prasowego Urzędu Miasta Krakowa Maciej Grzyb.

grzegorz.skowron@dziennik.krakow.pl

Grzegorz Skowron

Dziennikarz Dziennika Polskiego i Gazety Krakowskiej, zajmujący się polityką, samorządem w Krakowie i Małopolsce, funduszami europejskimi i budownictwem

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.