80. rocznica powstania AK. Konspiracja na Kujawach i Pomorzu: Wywiad, sabotaż i walka pod bokiem gestapo

Czytaj dalej
Fot. Piotr Bilski
Hanka Sowińska

80. rocznica powstania AK. Konspiracja na Kujawach i Pomorzu: Wywiad, sabotaż i walka pod bokiem gestapo

Hanka Sowińska

Czy bez informacji pochodzących od „Sępa” i „Wrzosa” doszłoby do nalotu RAF-u na Pennemünde? A brytyjscy jeńcy zatrudnieni w DAG - mieliby szanse na ucieczkę, gdyby nie pomoc konspiratorów z AK?

Gen. Elżbieta Zawacka, ps. „Zo”, Halina Stabrowska, ps. „Wita”, Augustyn i Roman Trägerowie, ppłk Bernard Kaczmarek ps. Wrzos”, ks. ppłk Józef Wrycza, ppłk Józef Chyliński, ppłk Janusz Pałubicki, ppor. Leszek Biały, mjr Józef Grusse - to tylko kilka nazwisk z bardzo długiej listy osób, które działając w wojskowych strukturach Polskiego Państwa Podziemnego (PPP), w Tajnej Organizacji Wojskowej „Gryf Pomorski” oraz w Ruchu „Miecz i Pług” szczególnie zapisały się w historii regionu i Polski.

„Tu jest Reich!” Kujawy i Pomorze wcielone do Niemiec

Decyzją Adolfa Hitlera z 8 i 12 października 1939 r. Kresy Zachodnie włączono do III Rzeszy. Znowu był Bromberg, Thorn, Graudenz, Tuchel. Po 21 latach od powrotu do Polski (pokojowe przejęcie na mocy traktatu wersalskiego) miasta, miasteczka, wsie Pomorza i Kujaw były niemieckie.

- Tu znowu był Reich – tak lata 1939-1945 wspominała urodzona w 1901 r. w mieście nad Brdą Stefania Witkowska. Okupacja na ziemiach wcielonych do Niemiec bardzo różniła się od tej w Generalnym Gubernatorstwie. Po krwawej jesieni 1939 r. (w wyniku planowej eksterminacji Polaków, określanej terminem Zbrodnia Pomorska, zginęło co najmniej 40 tys. osób) tworzenie zalążków konspiracji nie mogło przebiegać w takim samym tempie, jak w GG. Powstawanie organizacji, które po klęsce wrześniowej za cel postawiły sobie podziemną walkę w okupantem było uwarunkowane specyfiką terenu – natężeniem terroru okupanta, liczbą chętnych do działań w konspiracji (z racji eksterminacji osób z warstw inteligenckich brakowało odpowiednich ludzi), a także liczbą zdrajców i konfidentów.

„W Okręgu Rzeszy Gdańsk Prusy Zachodnie przez organizacje konspiracyjne, których było tutaj około 30, przewinęło się prawie 10 tys. osób, z czego co najmniej połowa złożyła największą ofiarę w postaci śmierci zadanej gwałtownie przez niemieckiego okupanta” – pisze prof. Włodzimierz Jastrzębski (*1).

Jak zauważa dr Janusz Marszalec (*2) symbolicznym początkiem tworzenia się na Pomorzu PPP może być przybycie, w styczniu 1940 r., Józefa Chylińskiego, ps. „Andrzej”, p.o. szefa sztabu Okręgu Pomorskiego Związku Walki Zbrojnej (od 14 lutego 1942 r. Armii Krajowej). Rozpoczął on wiązanie sieci konspiracyjnej, opierając się na ogniwach lokalnych organizacji, takich jak „Grunwald”, Szare Szeregi, Związek Jaszczurczy. W krótkim czasie zostały one wchłonięte przez powstałą 27 września 1939 r. Służbę Zwycięstwu Polski. Na jej czele stanął gen. Michał Karaszewicz-Tokarzewski, b. dowódca Okręgu Korpusu VIII w Toruniu.

80. rocznica powstania AK. Konspiracja na Kujawach i Pomorzu: Wywiad, sabotaż i walka pod bokiem gestapo
Zbiory W. Zawadzkiego Halina Stabrowska (1901-1943), działaczka Polskiego Białego Krzyża, żołnierz ZWZ-AK, ps. „Wita”, stracona w Warszawie

Co Roman Träger zobaczył na wyspie Uznam?

Badacze pomorskiej konspiracji wojskowej podkreślają, że wśród wielu form walki z okupantem, na czoło wysuwa się działalność wywiadowcza. Była ona prowadzona zarówno przez pomorskie struktury ZWZ-AK, jak również wywiad ofensywny Komendy Głównej AK „Stragan” (1941-1943) i „Lombard” (1943-1945). Budując eksterytorialne siatki wywiad KG AK współpracował ze Związkiem Jaszczurczym oraz „Mieczem i Pługiem”. Tak stało się w przypadku rozpracowania ośrodka broni rakietowej (V-1, V-2) w Peenemünde na wyspie Uznam.

Przypadek sprawił, że o cudownej broni Hitlera dowiedział się mieszkający od 1934 r. w Bydgoszczy Augustyn Träger, ps. „Sęp”, „Tragarz”, komendant Okręgu Pomorskiego „Miecza i Pługa” - wszystko dzięki synowi, który od 1942 r. służył w Wehrmachcie. Wiosną 1943 r. Roman znalazł się w Pennemünde; skierowano go tam w celu instalowania tajnych urządzeń łączności telefonicznej. Kiedy w kwietniu dostał krótki urlop i przyjechał do domu na wypoczynek, opowiedział ojcu, co robi.

Niezwykłej wagi informacje o Pennemünde zaczęły trafiać do mieszkającego od 1941 r. w Warszawie bydgoszczanina, Bernarda Kaczmarka, ps. „Wrzos, „Jur”, członka „Miecza i Pługa”, żołnierza AK, szefa grupy „Bałtyk”, utworzonej w ramach ofensywnego wywiadu „Lombard”. Podlegały jej trzy podgrupy, w tym „Bałtyk 303”, kierowany przez A. Trägera.

Szczegółowy materiał wywiadowczy wkrótce trafił do Londynu. 17 sierpnia 1943 r. o 21.00 pierwsze samoloty brytyjskie wzbiły się w powietrze. Celem ataku było Pennemünde.

W orbicie zainteresowań wywiadu pomorskiego ZWZ-AK znajdowały się także porty morskie (stocznie i bazy niemieckiej marynarki wojennej), przemysł zbrojeniowy i lotniska. Niestety, liczne aresztowania i rozbicie siatek doprowadziło w 1944 r. do zaniechania działalności w zakresie wywiadu przemysłowego.

Hasło: „Czas przewieźć ładunek do Gdyni”

Pomorskie struktury ZWZ-AK bardzo szybko rozpoczęły współpracę z obcokrajowcami, znajdującymi się w obozach jenieckich, usytuowanych na ziemiach polskich wcielonych do III Rzeszy. Dotyczyło to m.in. lotników brytyjskich, zestrzelonych nad Francją w 1940 r., którzy trafili do obozu jenieckiego w Toruniu. To właśnie z działającą w Stalagu XX A tajną organizacją jeńców alianckich nawiązali kontakt członkowie "Gryfa Pomorskiego", następnie pomorskiego AK.

Działający w DAG Fabrik Bromberg oddział AK dowodzony przez Henryka Szymanowicza ps. "Marek", był jedną z największych formacji na obszarze odpowiadającym dzisiejszemu województwu kujawsko-pomorskiemu. 250 konspiratorów podzielonych na tzw. "ogniwa trójkowe" zajmowało się pozyskiwaniem informacji wywiadowczych, przekazywanych następnie do KG AK, opracowaniem planów sytuacyjnych zakładów, zdobywaniem tajnych dokumentów oraz działalnością sabotażową. Ponadto organizowali ucieczki i transport alianckich jeńców, znajdujących się w obozach powstałych wokół DAG i w Toruniu, do Gdyni. Wśród uratowanych jeńców Stalagu XXA był m.in. porucznik lotnictwa Thomas Henry Cullen i chorąży John Greig.

W składzie jednej z akowskich "trójek" znaleźli się trzej kierowcy zatrudnieni w DAG: Paweł Kotzbach, Edmund Ziółkowski i Józef Dąbrowski. W przerzucie Anglików – Cullena i Greiga - pomagał im rezydujący w Gdyni Czesław Gorynia.
"Czas ładunek przewieźć do Gdyni" - na takie hasło, nadane wiosną 1944 r. Kotzbach dostarczył na Wybrzeże angielskich pilotów i Czesława Jana Poraj-Raczkiewicza. Zgodnie bowiem z instrukcją dowództwa AK w grupie przerzutowej mieli się także znajdować polscy oficerowie.

To miał być zamach na Hitlera

„Tajna Organizacja Wojskowa „Gryf Pomorski”, kontynuatorka „Gryfa Kaszubskiego” utworzonego na przełomie 1939 i 1940 r., była największą na Pomorzu Gdańskim niezależną, podziemną, regionalną organizacją konspiracyjną o charakterze wojskowo-cywilnym. Działała od połowy 1941 r. do końca marca 1945 r. Szczególną aktywność przejawiała na terenach wiejskich i leśnych, prowadząc działania sabotażowe i walkę zbrojną przeciw niemieckiemu okupantowi” – czytamy w opisie wystawy poświęconej „Gryfowi”, którą przygotował gdański IPN i Muzeum Stutthof (*3).

Według szacunków stan liczebny „Gryfa Pomorskiego” mógł wynosić od 6 do 18 tys. osób (dane dotyczą 1943 r.). Akcje bojowe, w których brało udział ponad pół tysiąca osób, miały charakter obronny, w działaniach ofensywnych dominowało zdobywanie broni, którą lokowano w bunkrach rozsianych w Borach Tucholskich.

Razem z Polską Armią Powstania „Gryf” wziął udział w wysadzeniu pociągu, którym w czerwcu 1942 r. miał jechać Adolf Hitler i w ataku na niemieckie lotnisko w Strzebielinie - zdobyto broń, amunicję, granaty, uszkodzono samoloty szkolno-treningowe.

„Gryf” współpracował z „Lombardem” i wchodzącą w jego skład siecią „Bałtyk” – przekazywano informacje dotyczące m.in. bazy niemieckiej marynarki wojennej w Gdyni. Osłabiony licznymi aresztowaniami podpisał w kwietniu 1943 r. umowę scaleniową ze Zjednoczonymi Organizacjami Ruchu „Miecz i Pług”.

W latach 1941-1943 na czele „Gryfa Pomorskiego” stał „ksiądz, wojak, działacz narodowy, Pomorzanin – Józef Wrycza”. (*4)

80. rocznica powstania AK. Konspiracja na Kujawach i Pomorzu: Wywiad, sabotaż i walka pod bokiem gestapo
borytucholskie.net Ks. ppłk Józef Wrycza

Bory Tucholskie pełne partyzantów

Dopiero w 1944 r. w Borach Tucholskich, w największym kompleksie leśnym na ziemiach wcielonych do Rzeszy, powstały trzy – spore liczebnie - oddziały partyzanckie AK, oznaczone kryptonimami: „Świerki” – 101, którym dowodził ppor. Alojzy Bruski ps. „Grab”, „Jedliny” – 102, z dowódcą Janem Sznajderem ps. „Jaś”, „Dąb” oraz „Szyszki” – 103, dowodzone przez Jana Szalewskiego ps. „Soból”. Latem 1944 r. wszystkie te oddziały funkcjonowały w ramach zgrupowania partyzanckiego „Cisy” -100, dowodzonego przez „Graba”.

Dla partyzantów szczególnie niebezpieczne były podporządkowane dowódcy SS i policji specjalne oddziały przeciwpartyzanckie, tzw. Jagdkommmando, rozmieszczane od drugiej połowy 1943 r. w większych wsiach Borów Tucholskich. Te zmotoryzowane, dobrze uzbrojone jednostki dysponowały własną siecią informatorów (*5). Coraz częściej dochodziło do potyczek i zaciętych walk, w których ginęli partyzanci.

Wkrótce miał się pojawić drugi okupant – Sowieci. Właśnie w Borach Tucholskich w 1944 r. Rosjanie zaczęli zrzucać desantowe grupy rozpoznawczo-zwiadowcze. Początkowo korzystały one z pomocy oddziałów AK. Niestety – celem sowieckich partyzantów była infiltracja polskiego podziemia, a w rezultacie aresztowania, wywózki, zbrodnie.


***
Hanka Sowińska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.