Andrzej Dworak

Dušan Duško Popov. Playboy i hazardzista, który doprowadził do lądowania w Normandii

Lądowanie w Normandii Fot. Wikipedia/Domena publiczna Lądowanie w Normandii
Andrzej Dworak

W czasie wojny prawda jest tak cenna, że zawsze powinna towarzyszyć jej ochrona w postaci kłamstwa - mawiał Churchill. Dlatego tak ważną rolę w czasie wojny odegrał Dušan Duško Popov

Jest taka scena w „Mission: Impossible 3”, kiedy Ethan Hunt (Tom Cruise) odbiera z poste restante kartkę od swojej agentki i pod znaczkiem odkrywa mały, czarny punkcik, kropkę… Luther, specjalista od wszelkich tajnych szyfrów, bada kropkę i stwierdza z miną znawcy, że to mikrofilm zawierający zaszyfrowaną wiadomość… Film jest z 2006 roku, jego mocną stroną jest epatowanie widza technicznymi nowinkami z zakresu szpiegostwa, a tu nagle numer z kropką! Dla niewtajemniczonych efektowny, ale w istocie rodem z dawnej epoki czarny punkcik, kropka to tzw. mikrokropka znana pracownikom wywiadów przynajmniej od drugiej wojny światowej, kiedy przekazywanie tajnych informacji za pomocą mikrokropek było znane zarówno niemieckiej Abwehrze, jak i brytyjskiemu MI6. Z powodzeniem posługiwał się tą metodą jeden z najlepszych agentów w czasie drugiej wojny światowej Serb Dušan Duško Popov.

Szpieg, który uratował D-Day
75 lat temu, 6 czerwca 1944 roku 150 tys. żołnierzy alianckich wylądowało na plażach Normandii. Było to niezwykłe osiągnięcie wojskowe, zwycięstwo okupione tysiącami ofiar, początek wyzwalania zachodu Europy spod niemieckiej okupacji.

To znane fakty. Jednak nie wszyscy wiedzą, że D-Day był także arcydziełem oszustwa. Operacja „Bodyguard” (Ochroniarz), która chroniła i umożliwiła inwazję, dzięki której ofiar po stronie alianckiej było o wiele mniej, była najbardziej wyrafinowaną i udaną operacją oszustwa, jaką kiedykolwiek przeprowadzono. Jej sercem był zespół podwójnych agentów z sekcji Double Cross (Podwójny Krzyż), a jednym z tych agentów był Duško Popov, którego barwne życie posłużyło do stworzenia postaci Jamesa Bonda.

Nazwę operacji wzięto od słów Winstona Churchilla wypowiedzianych do Józefa Stalina: „W czasie wojny prawda jest tak cenna, że zawsze powinna towarzyszyć jej ochrona w postaci kłamstwa”. Duško Popov był urodzonym kłamcą, fenomenalnie uzdolnionym oszustem, ryzykantem o odwadze graniczącej z szaleństwem. Idealnie nadawał się do zadań sekcji „Podwójnego Krzyża”, gdzie trafił już jako agent najpierw serbski, a potem niemiecki.

Lądowanie w Normandii
Wikipedia/Domena publiczna Dušan Duško Popov miał niezwykłą słabość do pięknych kobiet. Nie miał oporów przed wchodzeniem w trójkąty miłosne

Duško Popov i Johann Johnny Jebsen spotkali się na uniwersytecie we Fryburgu w Niemczech i natychmiast nawiązali przyjaźń. Byli utkani z tego samego materiału - cenili pieniądze, mieli je, wydawali je garściami i kochali imprezy. Popov był synem bogatego serbskiego przemysłowca, Jebsen, o rok starszy, był Niemcem, spadkobiercą dużej firmy żeglugowej. Wiedli żywot playboyów, według słów Popova, byli „uzależnieni od samochodów sportowych i sportowych dziewcząt i na obie te używki mieli dość pieniędzy”.

Popov był niepowstrzymanym kobieciarzem, przystojnym i towarzyskim. Jebsen był drobny i chudy, miał ciemne blond włosy, wysokie kości policzkowe i krzywy nos. Jako nastolatek odwiedził Wielką Brytanię i powrócił do Niemiec jako zaangażowany anglofil: miał angielskie maniery, mówił po angielsku zamiast po niemiecku i ubierał się jak młody Anthony Eden - konserwatywnie i elegancko. Popov i Jebsen działali w dyskusyjnym klubie studenckim, Serb wygłosił w nim dwa przemówienia, opowiadając się za demokracją. Napisał również kilka artykułów, wyśmiewając nazistów.

Latem 1937 roku Popov obronił pracę doktorską i postanowił świętować w Paryżu, ale został aresztowany przez gestapo i osadzony w więzieniu we Fryburgu bez formalnego postępowania. Gdy Jebsen otrzymał wiadomość o aresztowaniu przyjaciela, zadzwonił do ojca Popova. Ten skontaktował się z premierem Jugosławii Milanem Stojadinoviciem, który poruszył tę kwestię z Hermannem Göringiem - po ośmiu dniach Popov został zwolniony. Kazano mu opuścić Niemcy w ciągu 24 godzin. Wsiadł do pociągu do Szwajcarii. W Bazylei Jebsen czekał na niego na peronie. Poinformował Popova o roli, jaką odegrał w jego uwolnieniu. Popov powiedział przyjacielowi, że jeśli kiedykolwiek będzie potrzebował jakiejkolwiek pomocy, musi tylko dać znać. Okazja do rewanżu nadeszła niebawem.

Gdy wojna ogarnęła Europę, Jebsen przyznał się Popovowi, że jest agentem Abwehry. Jako Jugosłowianin Popov mógł nadal swobodnie podróżować, więc Jebsen poprosił go, aby wykorzystał swoje kontakty biznesowe w Wielkiej Brytanii i szpiegował dla Niemiec. Popov zgodził się, ale miał własne plany. Serb natychmiast nawiązał kontakt z MI6 w Belgradzie i zaproponował usługi jako podwójny agent.

Bardzo prawdopodobne, że Jebsen od początku wiedział, że jego przyjaciel skontaktuje się z Brytyjczykami, a nawet chciał, by ten to zrobił, bo grał już w subtelną i niebezpieczną, podwójną grę. Popov tylko udawał, że pracuje dla Niemców, a Jebsen, jak się wydawało, tylko udawał, że wierzy, że tak jest. Każdy kłamał, obaj o tym wiedzieli i nie przyznawali się do tego.

Berlin-Londyn-Lizbona
O świcie 20 grudnia 1940 roku Duško Popov wysiadł na lotnisku Whitchurch w pobliżu Bristolu. Tam spotkał go Jock Horsfall, przedwojenny kierowca wyścigowy, który był teraz zaufanym szoferem MI6. Gdy zbliżyli się do stolicy, Popov zobaczył groźną różową poświatę nad Londynem - miasto płonęło po kolejnym nalocie.

W holu hotelu Savoy wyszedł mu naprzeciw wysoki facet w charakterystycznych szkockich spodniach: „Cześć, jestem Robertson” - powiedział. „Facet wygląda jak typowy brytyjski wojskowy z hollywoodzkiego filmu. Ciekawe, na kogo ja mu wyglądam?” - pomyślał Popov. To były prorocze myśli, jak się w swoim czasie okaże.

„Poznajmy się” - powiedział T. A. „Tar” Robertson, prowadząc go - miła niespodzianka - w stronę baru. Potem przeszedł do rzeczy. W komfortowym pokoju w Savoyu Robertson i jego koledzy pytali Popova o jego rekrutację przez Jebsena, o zlecenia od Niemców i instrukcje wysyłania listów z Lizbony zapisanych tajnym atramentem, o mikrokropki. Popov wydał się przesłuchującym otwartym i uczciwym człowiekiem. Nie żądał pieniędzy i chciał pracować dla Brytyjczyków jako podwójny agent z przynajmniej dwóch powodów - nie znosił nazistów i przepełniała go żądza przygód. Tar był pod wrażeniem.

Popov został zapisany do grupy podwójnych agentów i dostał kryptonim „Trójkołowiec”, co po trosze odnosiło się do upodobań Duško Popova do trójkątów w łóżku - lubił bowiem seks z dwiema paniami naraz.

Robertson pytał Popova dokładnie o człowieka, który zwerbował go do niemieckiego wywiadu. Ten powiedział, że może przekonać Jebsena do zmiany stron i szpiegowania dla Wielkiej Brytanii. Najlepiej, żeby nastąpiło to np. w Madrycie, żeby w pobliżu były piękne kobiety i żeby Jebsen wygrał od niego sporo grosza w pokera. Wtedy oficer Abwehry może przystanie do paczki Double Cross.

W ciągu następnego roku Popov przemieszczał się między Londynem a neutralną Lizboną, gdzie karmił informacjami swój kontakt, ospałego austriackiego arystokratę o nazwisku Ludovico von Karsthoff, a ten jadł mu z ręki. Wszystkie informacje wybrano starannie w zadymionych i dusznych gabinetach spymasterów w Londynie. Niektóre z nich były prawdziwe, żadna z nich nie była szkodliwa, a wszystkie wprowadzały Niemców w błąd. Berlin wydawał się zachwycony pracowitością Popova.

Pseudonim „Artysta”
Gdy Popov wrócił do Lizbony, odwiedził go Johnny Jebsen. Niemiec nie ukrywał swojej pogardy dla Hitlera i zasugerował, że ma kłopoty. „Ilekroć jadę do Niemiec, nigdy nie jestem pewien, czy wyjdę żywy” - powiedział. Wydawał się szczuplejszy i w gorszej kondycji niż wcześniej. Kulał, palił papierosa za papierosem, było z nim źle.

Miał powody, by obawiać się powrotu do Niemiec: brał udział oszustwie, przekazując na cele wywiadowcze fałszywą brytyjską walutę przez Szwajcarię, ale trochę uszczknął z tego interesu dla siebie, a właściwie dla przyjaciela, brytyjskiego pisarza PG Wodehouse’a, który mieszkał w Paryżu. Sprawa się wydała, ale ostatecznie Jebsen się wywinął od odpowiedzialności. Miał już dość Niemiec.

15 października 1943 roku pojawił się w ambasadzie brytyjskiej w Madrycie i poprosił o spotkanie z przedstawicielem brytyjskiego wywiadu. „Jestem oficerem Abwehry i chciałbym ochrony przed gestapo” - wyjaśnił w doskonałym, pozbawionym akcentów języku angielskim. Otrzymał pseudonim „Artysta”. Brytyjczycy mieli po raz pierwszy szpiega osadzonego głęboko w Abwehrze. Jego raporty przesyłane do Wielkiej Brytanii za pośrednictwem MI6 w Lizbonie zawierały bogactwo szczegółów dotyczących latających bomb, warunków ekonomicznych w Niemczech, raportów wywiadowczych oraz sprawozdania z opinii wyrażonych przez Hitlera i Himmlera.

Informacje „Artysty” pochodziły od 39 źródeł i informatorów: od sekretarzy Abwehry po szefa szpiegów Wilhelma Canarisa. Proponował nawet sabotaż fabryki budującej rakietę V2. Przekazywał też informacje o wszystkich niemieckich szpiegach działających w Wielkiej Brytanii, kiedy ci nie zostali przechwyceni i nadal wysyłali wiadomości, Jebsen wyciągnął oczywisty (i poprawny) wniosek, że wszyscy muszą być kontrolowani przez Brytyjczyków. Po jakimś czasie wiedział wystarczająco dużo, by udaremnić oszustwo D-Day.

Po południu 29 kwietnia, pięć tygodni przed D-Day, Jebsen został wezwany do biura Abwehry w Lizbonie. Powiedziano mu, że otrzyma medal za zasługi dla Trzeciej Rzeszy. Jebsen usiadł i drzwi się zamknęły. Aloys Schreiber, szef kontrwywiadu, spokojnie wyjaśnił, że ma rozkaz zabrania go „siłą do Berlina”. Jebsen rzucił się do drzwi, ale Schreiber był szybszy i sprawniejszy. Jednym ciosem powalił Jebsena i przywiązał go do krzesła. Wstrzyknięto mu środek nasenny i zapakowano do bagażnika studebakera z dyplomatyczną rejestracją.

O północy samochód przekroczył granicę z Francją. Do 3 maja Jebsen, oszołomiony, poobijany i przerażony, leżał na podłodze celi w więzieniu gestapo w Berlinie. Okazało się, że za porwaniem stali spiskowcy, którzy zamierzali zabić Hitlera, i obawiali się, że Jebsen może ich zdradzić. Co za ironia losu - uwięzili go ci, których po cichu popierał!

Zniknięcie Jebsena wywołało szok w zespole Double Cross. Przez Jebsena mógł wpaść Popov i inni podwójni agenci w Wielkiej Brytanii. Dezinformacja zostałaby zniweczona.

W więzieniu gestapo przy Prince Albrecht Strasse 8 tortury prowadzono w specjalnie wyposażonych pokojach na wyższych piętrach. O tym, co stało się z Jebsenem, wiadomo od garstki świadków - torturowany nie zdradził tajemnic.

D-Day mógł dojść do skutku.

Johnny Jebsen został przewieziony do obozu koncentracyjnego Sachsenhausen w lipcu 1944 roku, miesiąc po D-Day. Chudy jak szkielet, z połamanymi żebrami, nie mógł chodzić, a włosy wypadały mu kępami. W lutym 1945 roku, zaledwie dwa miesiące przed wyzwoleniem Sachsenhausen, gestapo z Berlina zabrało Jebsena z obozu. Nigdy więcej nikt go nie widział. Agent „Artysta” nie był zwyczajnym bohaterem D-Day, ale jednak był jednym z nich.

O krok od wpadki
Wróćmy do największego oszustwa w czasie drugiej wojny światowej. Częścią operacji „Bodyguard” była operacja „Fortitude”, która miała stworzyć wrażenie, że lądowanie w Normandii jest tylko akcją mającą odciągnąć uwagę od głównego ataku w regionie Pas-de-Calais. W jej ramach zbudowano fałszywe lotniska, na których postawiono makiety samolotów, powstały całe obozy wojskowe zapełnione nadmuchanymi, gumowymi modelami czołgów. Ponadto plan miało uwiarygodniać 250 fałszywych barek desantowych. Ślady gąsienic czołgów i opon samochodów ciężarowych wiodły w głąb lasów, co miałoby sugerować, że ukryto tam znaczne ilości wojsk.

Utworzono grupę radiostacji, które „porozumiewały” się wzajemnie nadając komunikaty o treści, jakich można się spodziewać w czasie formowania dużej grupy armii. Z dziennikarzami i dyplomatami państw neutralnych spotykali się „przypadkowo” oficerowie noszący na ramionach naszywki nieistniejących jednostek (np. 2 Brytyjska Dywizja Powietrznodesantowa).

Dowódcą fikcyjnej 1 Grupy Armii Stanów Zjednoczonych (FUSAG), którą stworzono dla potrzeb „Fortitude”, był generał George Patton. Lokalne gazety donosiły o zaniepokojeniu mieszkańców „znacznym nagromadzeniem zagranicznych żołnierzy”. W okresie kilku miesięcy przed lądowaniem w Normandii wysłano około 500 depesz radiowych, które miały dodatkowo przekonać Niemców, że główny atak nastąpi przez Cieśninę Kaletańską w regionie Pas-de-Calais. Dużą część dezinformacji produkowali najlepsi podwójni agenci: Hiszpan Juan Pujol Garcia, Polak Roman Czerniawski, Francuzka pochodzenia rosyjskiego Lily (Natalia) Sergeyev i Serb Dušan Popov.

D-Day groziło niebezpieczeństwo ze strony psa. O 10.30 rano 17 lipca 1943 roku w brytyjskiej ambasadzie pojawiła się atrakcyjna kobieta z małym, białym psem. Lily Sergeyev, Francuzka pochodzenia rosyjskiego, wyjaśniła, że została zwerbowana i wyszkolona przez niemiecki wywiad w Paryżu, a teraz jest w drodze do Wielkiej Brytanii, żeby szpiegować dla Trzeciej Rzeszy. Lily wyjaśniła, że jej oferta szpiegowania w Wielkiej Brytanii była związana z jednym warunkiem: jej pies Babs, terier, również musi z nią pojechać. Na pytanie do Londynu, co zrobić z psem, nadeszła odpowiedź: „Zabierzcie ją do Gibraltaru, a potem psa zostawcie w Gibraltarze, żeby zrobili z nim porządek”. W brytyjskim Gibraltarze Lily niechętnie przekazała swojego psa celnikowi.

W Londynie Lily została zainstalowana w bezpiecznym domu MI6 i zaczęła wysyłać informacje do Niemców. Ale był problem. Lily wielokrotnie domagała się ponownego połączenia z Babs. Zagroziła, że jeśli pies nie przybędzie wkrótce, nie będzie już pracowała. W tej sytuacji Royal Navy miała wysłać łódź podwodną, aby odebrać psa z Gibraltaru. Tak - Wielka Brytania przygotowywała się do bitwy na wielką skalę, a MI6 poważnie zastanawiał się, czy łódź podwodna ma przywieźć psa! Taka była wartość Lily.

Potem nastąpiła katastrofa. W styczniu Lily otrzymała list od swojej siostry, że Babs został przejechany. Lily była zrozpaczona i nie miała wątpliwości: Brytyjczycy zabili jej psa. Pozornie przyjęła to do wiadomości, ale snuła myśli o zemście - zdemaskowaniu oszustwa D-Day. Nie posunęła się do tego.

W tej grupie agentów oszukujących Niemców najbarwniejszą postacią i szpiegiem, który zyskał największą sławę był Duško Popov. Przyczynił się do tego pisarz Ian Fleming i jego bohater James Bond.

Najlepszy agent Jej Królewskiej Mości
Podwójni agenci Double Cross szpiegowali dla przygody i zysku, z patriotyzmu, chciwości i osobistego przekonania. Stworzyli ekscentryczny, odważny i zadziwiająco udany zespół. Byli inspiracją dla kolejnych adeptów szpiegostwa, a także dla autorów sensacyjnych opowieści.

Tak się przypadkowo złożyło, że w pewnym momencie Duško Popov wpadł w oko Ianowi Flemingowi. Przyszły pisarz pracował dla brytyjskiego wywiadu i w Lizbonie należał do ekipy obserwującej i ochraniającej Duško Popova. Był świadkiem wydarzenia w kasynie Estoril, gdzie Popov blefował, obstawiając zakład w wysokości 40 tys. dol. (700 tys. dol. w przeliczeniu na współczesną walutę). Rywal wycofał się z rozgrywki: Fleming wykorzystał to jako podstawę do sceny w „Casino Royale” .

A sama powieść i jej inspiracje powstawały tak: rankiem 17 lutego 1952 roku Fleming zaczął pisać „Casino Royale” na swojej posiadłości Goldeneye na Jamajce. Napisał 2000 słów bezpośrednio z własnych doświadczeń i wyobraźni, a zakończył pracę nad rękopisem w nieco ponad miesiąc. Fleming przyjął imię dla swojego bohatera od amerykańskiego ornitologa Jamesa Bonda, karaibskiego eksperta od ptaków - sam był zapalonym obserwatorem ptaków, miał egzemplarz przewodnika Bonda. Uderzyło go to krótkie, nieromantyczne, anglosaskie, a zarazem bardzo męskie nazwisko - tak narodził się powieściowy - i filmowy - James Bond. Duško Popov miał w tym swój udział, ale jego i jego kolegów największym dokonaniem było to, że sztab niemiecki do końca wierzył, że prawdziwe lądowanie nastąpi w Pas-de-Calais. Co więcej, nawet po lądowaniu w Normandii Niemcy przez następne tygodnie trzymali silne rezerwy w rejonie Pas-de-Calais, dalej spodziewając się tam głównego uderzenia aliantów. To błędne rozmieszczenie niemieckich sił miało kapitalne znaczenie w czasie inwazji.

Popov spędził lata powojenne we Francji i zmarł w 1981 roku.

Andrzej Dworak

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.