Jak to było w Łapinie. W piecu Starej Papierni esbek akta pali

Czytaj dalej
Fot. Paweł Jaworski
Grażyna Antoniewicz

Jak to było w Łapinie. W piecu Starej Papierni esbek akta pali

Grażyna Antoniewicz

Historia Starej Papierni w Łapinie sięga roku Pańskiego 1877. Pracowała nieprzerwanie nawet w czasie wojny. W Polsce Ludowej produkowała tony papieru i tektury. Potem płonęły tu akta SB i narkotyki.

Dziś zakład jest nieczynny. Został jednak wpisany na listę zabytków, bo to perełka przemysłowej architektury.

Paweł Jaworski, właściciel firmy Morpak, specjalista od finansów i bankowości, a jednocześnie pasjonat historii, chciałby stworzyć tu muzeum poświęcone nie tylko dziejom zakładu, ale i ziemi kolbudzkiej.

- Kiedy przenieśliśmy firmę do Łapina, zakochałem się w tym miejscu - wyznaje.

Mimo wielu zniszczeń powstałych na przestrzeni lat, zachowało się wiele oryginalnych elementów wyposażenia. Na terenie zakładu zobaczyć można m.in. maszynę papierniczą, której najstarsze elementy pochodzą z lat 20. ubiegłego wieku, a także oryginalne holendry z 1915 roku. Papiernia ma też swoją zabytkową kuźnię i kotłownię.

Trochę historii

Papiernia z jednej strony graniczy z nieczynną linią kolejową, a z drugiej strony z przeuroczą Radunią, gdzie od wiosny odbywają się spływy kajakowe.

Pod koniec XIX wieku papiernia składała się z dwóch fabryk - przypomina Paweł Jaworski. - Pierwszą napędzała inna pobliska rzeka, Struga. Produkowano tam celulozę, którą następnie wozami konnymi przewożono do drugiej fabryki, która wyrabiała papier i papę na dachy.

W 1912 właściciel fabryki, Wilhelm Schottler, zbankrutował i zakład upaństwowiono. W dwudziestoleciu międzywojennym była to jedyna czynna papiernia na terenie Wolnego Miasta Gdańska.

- Kiedy w 1925 roku wybudowana została elektrownia i zapora wodna, stara papiernia została rozebrana i maszyny przeniesiono do rozbudowanego zakładu.

W czasie II wojny światowej papiernia należała do firmy Krieg et Company, która swoją siedzibę miała w Gdańsku przy ulicy Długi Targ nr 19. Produkowano wówczas papier stosowany do zaciemniania okien. W 1945 r. zakład znacjonalizowano.

W 1982 r. papiernię zakupiła Wytwórnia Uszczelek Morpak.

- Masowa produkcja zaczęła się kończyć w 2002 roku. Powodem był upadek polskiej motoryzacji: koniec produkcji fiata 126, poloneza oraz ciągników ursus w Warszawie - wyjaśnia Paweł Jaworski. - W papierni była produkowana tektura używana do produkcji uszczelek. Za mojej kadencji wykonaliśmy testową produkcję w 2007 roku, w celu sprawdzenia maszyny papierniczej. Docelowo zrobienie tektury ma być atrakcją turystyczną.

Medaliki z obozów

Wędrujemy po papierni, nasz podziw budzi ogromny holender (urządzenie do mielenia masy papierniczej) z 1905 roku. Pomiędzy deskami żelazne noże wprawiały masę w ruch i rozdrabniały, a zanieczyszczenia spływały do korytka.

Jak to było w Łapinie. W piecu Starej Papierni esbek akta pali
Paweł Jaworski Zabytkowy holender został częściowo rozebrany, miał trafić na złom

- Po wojnie do papierni zwożono na szmaty ubrania z obozów koncentracyjnych i jenieckich - opowiada Paweł Jaworski. - Pracownicy zaszyte w nich pieniądze czy medaliki wyciągali z rozdrobnionej masy. Byli tacy, którzy tylko z tego właśnie powodu chcieli tutaj pracować. Niestety, te rzeczy nie trafiły do muzeum, tylko w prywatne ręce i z opowieści wiem, że niejeden się wtedy wzbogacił.

W kotłowni z 1925 roku znajduje się wielki piec węglowy, który służył do wytwarzania pary. W latach dziewięćdziesiątych spełniał też nietypową rolę. Wieść gminna niesie, że palono w nim zarekwirowane przez stróżów prawa narkotyki, a także niewygodne dla służb akta i dokumenty z województwa pomorskiego.

- Agenci podjeżdżali nyskami. Pracownicy mieli zakaz wychodzenia z pomieszczeń. Palacz musiał stać daleko i tylko obserwował czujniki. Komin na zewnątrz otoczony był kordonem milicji, patrzono, czy broń Boże coś niedopalonego górą nie wylatuje. Palono tu też zarekwirowaną marihuanę. Ponoć nie wszystka się spaliła. Nie wiem, jak zachowywali się okoliczni mieszkańcy wdychając narkotyczny dym z komina - żartuje właściciel Morpaku.

Zabytkowy piec węglowy nieco zdekompletowany był już przygotowywany do rozbiórki, ale udało się go ocalić.

Jak to było w Łapinie. W piecu Starej Papierni esbek akta pali
Paweł Jaworski

Przenośna kuźnia

- Praktycznie papiernia to była taka samowystarczalna wioska, która wszystko musiała mieć - opowiada Paweł Jaworski i prowadzi nas do kuźni, gdzie zachowały się oryginalna kotlina, kowadło i okapy z 1877 roku.

Kuźnia to idealne miejsce do zorganizowania w przyszłości warsztatów z kowalstwa, zwłaszcza że jest kowal, który mógłby pokazać, jak się w niej pracuje.

Jak to było w Łapinie. W piecu Starej Papierni esbek akta pali
Paweł Jaworski

Podziwiamy piękne zabytki, wśród nich przedwojenną spęczniarkę. Jest nawet przenośna kuźnia, z którą kowal jechał za wojskiem lub do wsi.

- Ta wiertnica ma ponad 130 lat. Kupiłem ją od wnuka kowala. A ta zabytkowa dmuchawa elektryczna pochodzi z 1925 roku. Tu ciekawostka: żelazne kółko, jakie zakładano narwanemu byczkowi na nos. Pokazuję je dziewczynom i radzę, że jak będą miały niegrzecznego chłopaka, trzeba mu założyć podobne i za nie prowadzić - żartuje. - Mam też kute ręcznie stare zawiasy z rozbieranych stodół. Znajomi wiedzą, że jak trafią na coś zabytkowego, to mają dla mnie taką rzecz odłożyć.

Paweł Jaworski przeczesuje okoliczne złomowce i monitoruje internetowe aukcje w poszukiwaniu kolejnych eksponatów do swojej - i tak już bogatej - kolekcji.

- Zawsze interesowałem się historią - zapewnia. - Teraz w dobie bibliotek cyfrowych zadanie mam ułatwione. Lubię wieczorami przeglądać stare książki i gazety, szukając wątków związanych z papiernią w Łapinie. Ma ona ogromny potencjał, który aż prosił się o to, żeby go wykorzystać tworząc muzeum.

Pierwotne plany były skromniejsze, dotyczyły tylko stworzenia muzeum papiernictwa i zabytków techniki, związanego z historią produkcji papieru, ale także ze starymi maszynami, także rolniczymi, bo dawna papiernia przed wojną miała 20 hektarów uprawnej ziemi.

Wkrótce na zewnątrz podziwiać będziemy zabytkowe maszyny rolnicze: przetrząsarki, kopaczki do ziemniaków, pługi, kultywatory.

- Zostały wyciągnięte ze złomu - mówi pan Paweł. - Niektóre są przedwojenne. Jak zobaczyłem, jakie cuda techniki tam trafiają, odkupywałem je. Tata emeryt przychodził, czyścił, malował. Pochodzę z Włocławka, a moi rodzice pracowali w Wytwórni Celulozy, pod którą podlegała wytwórnia w Łapinie. Tam się poznali.

Wóz bojowy STAL 58

Na wystawie znajdzie się także dawny sprzęt pożarniczy. Po wojnie fabryka zatrudniała 18 strażaków zawodowych, a pracowało tutaj 300 osób, z których mniej więcej co druga należała do Ochotniczej Straży Pożarnej. Druhowie z papierni po wojnie założyli Straż Pożarną w Kolbudach.

Wśród eksponatów znajduje się szczególny pojazd.

- Prawdziwy unikat, strażacy nazywają go wozem bojowym STAL 58. A stoczniowcy powiedzą, że jest to wózek transportowy elektryczny - opowiada właściciel Morpaku. - Natomiast na bazie tego została zrobiona w zakładzie w Boboszowej zabudowa strażacka. Lubię go, bo to mój rocznik, dobry rocznik - 1973, więc mam do niego sentyment. Jak szukałem w muzeach pożarnictwa, to takiego wozu nigdzie nie spotkałem.

Skarbów w Starej Papierni jest wiele, m.in. znajdziemy tu niemiecką syrenę alarmową z 1940 roku.

Partyjny sztandar

W innym z pomieszczeń kolekcja starych motocykli, motorowerów i rowerów, także przedwojennych.

- Dlaczego są tutaj, bo Morpak do tych motorowerów i motocykli produkował uszczelki. Tu mamy pierwszy polski motorower „Ryś” z 1958 roku. Jest też eksponat, który ma niesamowitą historię. Pewnego razu dzwoni do mnie znajomy i mówi: „Paweł przygotuj dobrą flaszkę, mam dla ciebie skarb”. Przyjeżdża i przywozi sztandar z napisem „Podstawowa organizacja partyjna, przy wytwórni Morpak”. Znalazł go na wysypisku.

Komin Starej Papierni widać z daleka, wiążą się z nim zabawne opowieści. W czasach PRL był w zakładzie śmiałek, który wchodził na niego i zawieszał flagę z okazji 1 maja.

- Ale wiadomo, że już 3 maja flagi nie mogło być - opowiada Paweł Jaworski. - Pewnego roku kierownik mówi: „Proszę iść ściągnąć flagę”. Ale mężczyzna odmówił. Powiedział, że wejdzie pod warunkiem, że dostanie podwyżkę. I... dostał. Inny ryzykant będąc w stanie nietrzeźwym wszedł na komin, ale postanowił na nim zostać. Dopiero, jak koledzy pokazali mu skrzynkę piwa - zszedł.

Entuzjaści kosztów nie liczą

Papiernia nie ucierpiała podczas wojny, choć w okolicach Łapina w 1945 r. toczyły się zacięte walki.

- To doskonały materiał dla rekonstruktorów, którzy nas odwiedzają - zapewnia Paweł Jaworski.

Jak to było w Łapinie. W piecu Starej Papierni esbek akta pali
Paweł Jaworski Do papierni przyjeżdżają także miłośnicy zabytkowej motoryzacji. Paweł Jaworski w samochodzie DKW rocznik 1939

Muzeum w Starej Papierni powstaje dzięki pasji i z własnych środków właściciela Morpaku, który przyznaje, że tak naprawdę trudno oszacować, ile będą kosztowały go zdobycie i renowacja eksponatów, bo tych środków po prostu nie liczy.

Wystawa jest w trakcie realizacji, trwają jeszcze prace remontowe, choć wiele już zrobiono.

Jak to było w Łapinie. W piecu Starej Papierni esbek akta pali
Paweł Jaworski

Muzeum będzie prowadzić zajęcia edukacyjne, podczas których nie tylko dzieci, lecz także dorośli, będą mogli poznać proces czerpania papieru. W planach jest też stworzenie zaplecza turystyczno-rekreacyjnego.

Teren fabryki, jej wygląd i otoczenie są gratką dla stowarzyszeń historycznych. Dlatego też, od kilku lat organizuje się tu różne imprezy i rekonstrukcje historyczne.

Na bocznicy kolejowej papierni swoją bazę mają drezyny, które stąd wyruszają na wycieczki, po pięknej ziemi kolbudzkiej. Opiekują się nimi pasjonaci, którzy utrzymują je i dbają o okoliczne tory nieczynnej linii kolejowej nr 229.

***

Stara Papiernia powoli ożywa, choć jest jeszcze wiele pracy, już dziś można się umówić na jej zwiedzanie. Wystarczy napisać na adres: biuro@starapapiernia.com lub zatelefonować pod numer 666 302 220.

Jak to było w Łapinie. W piecu Starej Papierni esbek akta pali
Paweł Jaworski Miłośnicy drezyn pilnują torów przed złodziejami Nieczynna dziś linia kolejowa 229 wiodła z Pruszcza przez Żukowo do Kartuz. Obecnie jeżdżą po niej tylko drezyny rowerowe i pompowane. Opiekunowie drezyn mają swoją bazę w Starej Papierni. Dzięki nim próby kradzieży szyn czy śrub są udaremniane
Grażyna Antoniewicz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.