Jest zadowolony, ale wciąż ambitny i ciągle niespełniony

Czytaj dalej
Fot. Mariusz Kapała
Jakub Kłyszejko

Jest zadowolony, ale wciąż ambitny i ciągle niespełniony

Jakub Kłyszejko

- Nie myślę o zakończeniu kariery. Jeszcze wiele przede mną i ciągle chcę się cieszyć grą i rywalizacją na najwyższym poziomie - powiedział zielonogórzanin Marcin Nitschke, reprezentant Polski.

Marcin Nitschke od lat z powodzeniem startuje na krajowych i międzynarodowych arenach. Jest właścicielem świetnie działającego klubu Hot Shots, który prowadzi Akademię Snookera. Sportowiec, trener, a także propagator tej dyscypliny w naszym kraju.

Cel zrealizowany

Zielonogórzanin zajął trzecie miejsce w Polskiej Lidze Snookera. Dało mu to przepustkę do występów w zagranicznych turniejach. - Chciałem pokazać dobrą dyspozycję, żeby nikt nie mówił, że Nitschke pojechał za nazwisko. Na wszystko mocno zapracowałem. Cieszę się, że różnice w czołowce były naprawdę minimalne. Nie muszę nic udowadniać. Nadal marzę o sukcesach na arenach międzynarodowych i wykładam na to bardzo poważne pieniądze. Wciąż mogę grać na wysokim poziomie i skutecznie rywalizować z tymi, którzy trenują o połowę więcej - mówił snookerzysta.

Reprezentacja Polski

Selekcjoner Mateusz Nowak powołał sportowca do kadry. W marcu odbędą się mistrzostwa Europy, w których biało -czerwoni wystawią bardzo mocny skład. - Chcemy zaprezentować się jak najlepiej. Dzisiaj rywale boją się Polaków. Życzę swoim kolegom jak najlepiej. Liczę na swoją, mądrą grę. Chcę trzymać się ustalonego planu. Moim celem jest wyjście z grupy i wygranie dwóch kolejnych spotkań. To dałoby mi miejsce w pierwszej ósemce. Potrafię wykonać brejki na bardzo wysokim poziomie, lecz trzeba pamiętać, że mistrzostwa będą bardzo mocno obsadzone. Przyjadą zawodnicy z ponad 30 państw. Każdy ma jeden cel – zwycięstwo - dodał Nitschke.

Młodzi zawodnicy powinni uczyć się na błędach innych. Muszą słuchać rad starszych

Zmiana stylu życia

Zawodnik oprócz czynnego uprawiania sportu jest również właścicielem klubu Hot Shots, współwłaścicielem firmy Maestato, zajmującej się produkcją stołów bilardowych, a także organizatorem imprez. Nie ma zbyt wiele wolnego czasu. Jednak jego mocną stroną jest dobra organizacja, dzięki której może połączyć swoje wszystkie obowiązki. Mniej czasu spędza z kijem w ręce, a mimo tego, wciąż potrafi rywalizować na dobrym poziomie. - Jestem szczęśliwy, bo mam sporo czasu dla siebie. Nadal chcę propagować i promować snooker w Zielonej Górze. Kija nie składam i jak to mówią moi partnerzy biznesowi: „Młodzi jeszcze przez następnych 15 lat będą się męczyć ze starym rekinem”. Idę do przodu i cieszę się, że mając tak dużo obowiązków, potrafię grać na równi z najlepszymi. Oni mają tylko szkołę i snooker. Ja ten etap mam za sobą i cieszę się, że potrafiłem wtedy zadbać o siebie - skomentował.

Sponsorzy i brutalna rzeczywistość

Snooker staje się coraz bardziej popularną dyscypliną. Jednak tylko najlepsi są w stanie zarabiać godziwe pieniądze. Zielonogórzanin opowiada, o trudnościach, jakie czekają na młodych zawodników. - Kiedy miałem 15 lat poszedłem do pracy. Oni mają po dwadzieścia kilka i za chwilę, niestety zderzą się z nieprzyjemną rzeczywistością, z którą ja też miałem styczność. Wiecznie rodzice nie będą dawać pieniędzy. Ze sponsorami w dzisiejszych czasach jest bardzo ciężko. Niektórzy nie mają nawet fanpage’a na Facebooku i narzekają, że nie mogą ich znaleźć. Młodzi zawodnicy nie do końca odnajdują się w sportowej rzeczywistości. Ja ich uświadamiam, że przecież sponsor także czegoś od ciebie oczekuje. Co ty możesz mu dać, skoro nie promujesz się nawet w Internecie. Ja jestem teraz na takim etapie, że wcześniej się ze mnie śmiali, a teraz moja reklama miesięcznie dociera do prawie 50 tys.ludzi. Trzeba pamiętać, że jesteśmy w elitarnej grze. Nie każdy może sobie pozwolić na trening w snookera czy bilarda. Wróciła moda na te dyscypliny sportu - spuentował Nitschke.

Popularyzacja sportu

Firma Maestato jest w trakcie tworzenia profesjonalnego stołu dla dzieci. W ostatnich lat w snookerze nie pojawił się nikt oprócz Antka Kowalskiego. Przy mocnym nacisku trenerów, wciąż brakuje profesjonalnego sprzętu. - Przekażemy kilka stołów do szkół i domów dziecka. Chcemy rozpropagować naszą dyscyplinę. Przecież większość najlepszych graczy pochodzi właśnie z Zielonej Góry, z klubu Hot Shots. Później dzięki ciężkiej pracy doszli tam gdzie teraz są - mówił zawodnik.

Imprezy i prestiż

Marcin Nitschke zorganizował już siedem edycji prestiżowego turnieju „Lotto Hot Shots Masters”. Do Zielonej Góry przyjechała cała elita światowego snookera. Największe gwiazdy przyjęły zaproszenie i wystąpiły przed publicznością w hali CRS. Niewykluczone, że kolejna edycja imprezy odbędzie się w Warszawie. - Jak kilka lat temu powiedziałem, że ściągnę Ronnie O’ Sullivana do Zielonej Góry, to się ze mnie śmiali. Wszyscy mówili, że jest to niemożliwe. Ronnie nigdy wcześniej nie był w Polsce. Udało mi się to zrobić. Drugi raz się w naszym kraju nie pojawił. Nie mam żadnego parcia, nie muszę nic nikomu udowadniać. Chcę, aby jak najwięcej osób kojarzyło tę piękną i prestiżową dyscyplinę. Gdyby każde miasto miało tylu zawodników co nasze, to mielibyśmy przynajmniej kilku medalistów mistrzostw Europy - zakończył snookerzysta.

Jakub Kłyszejko

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.