Kim jest Banksy? To prawdopodobnie Robert del Naja.

Czytaj dalej
Michał Kurowicki

Kim jest Banksy? To prawdopodobnie Robert del Naja.

Michał Kurowicki

Czy największy prowokator wśród artystów tworzących graffiti, czyli Banksy to Robert del Naja, wokalista zespołu Massive Attack? Spacerujemy zakamarkami Bristolu, czyli rodzinnego miasta Roberta i rozmawiamy z jego kolegami.

Kim jest Banksy? To pytanie długo pozostawało bez odpowiedzi. Niedawno, przez nieuwagę znajomego artysty, dowiedzieliśmy się, że to prawdopodobnie Robert del Naja, wokalista zespołu Massive Attack. Chodziłem ulicami jego rodzinnego miasta w poszukiwaniu śladów graffiti, kiedy przez pięć lat mieszkałem w Bristolu. Prace artysty można znaleźć na głównych ulicach tego miasta oraz w jego zapomnianych zakamarkach. Mogą zaskoczyć nas w najbardziej nieoczekiwanej chwili.

Nagi mężczyzna zwisa z parapetu. Ostatkiem sił trzyma się go jedną ręką. Tuż nad nim, w otwartym oknie, ubrana tylko w bieliznę kobieta, nerwowo chwyta za garnitur stojącego obok męża. Ten wytęża wzrok i spogląda w dal, szukając niedoszłego kochanka swojej wybranki. Tak wygląda graffiti, które Banksy namalował w 2006 r. na ścianie kliniki zdrowia seksualnego centrum rodzinnego Bristolu. Jego prac jest tu tak wiele, że miejscowy ośrodek informacji turystycznej organizuje nawet wycieczki śladami Bansky’ego.

DJ Goldi się wygadał

Przez wiele lat ten niezwykle zdolny artysta pozostawał anonimowy. Nikt nie wiedział kim jest i co robi prawdziwy Banksy. Jego graffiti pojawiały się na całym świecie. Wiele z nich miało polityczny podtekst. Krytykował w nich rasizm. Wspierał uchodźców. Kilka lat temu w Weston-Super-Mare pod Bristolem zorganizował mroczną instalację artystyczną Dismaland. Znalazło się tam ognisko do palenia książek, lekcje tłumaczenia reklam, pożyczki dla małych dzieci czy dryfujące po morzu łodzie z imigrantami. Właśnie dla uchodźców z obozu ze słynnej dżungli w Calais przeznaczył większość dochodów z biletów wstępu do Dismalandu. A trzeba wspomnieć, że wejściówki nie były tanie. Kolejkę po nie warto było zająć dzień wcześniej.

Jednak pomimo tak intensywnej działalności artystycznej, cały czas udawało mu się pozostawać anonimowym. Aż do wywiadu sprzed dwóch tygodni, kiedy podczas audycji radiowej kultowy DJ Goldie przypadkowo wyjawił jedną z największych tajemnic światowej sceny graffiti. Prawdopodobnie powiedział o kilka słów za dużo o ukrywającym swoją tożsamość Banksym. Jego słowa brzmiały tak: ,,Dajcie cokolwiek na koszulkę i napiszcie, że zrobił to Banksy, a sprzedamy tego tonę. Bez obrazy dla Roberta, uważam że jest genialnym artystą. Sądzę, że zmienił w pewien sposób cały świat sztuki”.

Kto interesuje się sprawą i umie czytać między wierszami, od razu zorientował się, że chodzi o Roberta del Naja, wokalistę zespołu Massive Attack.

Dodatkowo można połączyć to z faktem, że już we wrześniu 2016 roku Daily Mail napisał, że Robert del Naja kierował grupą artystów pracujących dla Banksy’ego. Teraz wszystko wskazuje, że ta wiadomość się potwierdza. DJ Goldie po chlapnięciu imienia twórcy szybko zmienił temat i już do niego nie wrócił.

Wewnątrz tunelu unosi się duszący zapach farby i marihuany. Obok stoją magnetofony. Leci z nich trip-hop i Massive Attack

My jednak pójdźmy tym tropem. Faktycznie Robert del Naja urodził się w Bristolu. W tym mieście założył słynny zespół Massive Attack. Właśnie tu znajdziemy też najwięcej graffiti wykonanych przez Banksy’ego. Załóżmy, że Robert del Naja to rzeczywiście Banksy, co wydaje się bardzo prawdopodobne i ruszmy ulicami jego miasta.

W tunelu St. Werburghs

Jednym z kultowych miejsc w Bristolu jest tunel St. Werburghs. Długi na kilkadziesiąt metrów, z półokrągłym sufitem i cały pokryty graffiti. Każdy bristolczyk, który zajmuje się malowaniem sprejami po ścianach, choć raz musiał zostawić tu swój ślad. To wręcz nobilitacja. Zresztą taki ślad nie zostaje na długo. Bo każdy może malować tu legalnie. A chętnych jest wielu.

Często przejeżdżałem rano na rowerze tym tunelem. Początkowo widząc świetne graffiti, myślałem sobie, że jak będę wracał to zrobię zdjęcie. Nic z tych rzeczy! Wieczorem to samo miejsce może zmienić się nie do poznania. Jest już nowe graffiti i nowi chętni do kolejnej zmiany. Na przeznaczonych do zamalowania obrazach kolejna osoba stawia mały znak R.I.P. - spoczywaj w pokoju. Oznacza to, że graffiti zniknie w ciągu godziny.

Wewnątrz tunelu unosi się duszący zapach farby pomieszany z marihuaną. Artyści przynoszą ze sobą stare, kultowe magnetofony. Z wielkich prostokątnych urządzeń często leci Massive Attack, Tricky, Portishead. Graficiarze uwielbiają lokalny trip-hop, wykonywany przez te bristolskie grupy. Prawdopodobnie wiele razy malował tu Robert del Naja, czyli Banksy, a jego prace znikały po kilku godzinach pod nową warstwą spreju.

Słynny Tricky to bliski przyjaciel Roberta del Naja. Potężny mulat, który sam o sobie mówi, że pochodzi z białego getta Bristolu, czyli z dzielnicy Knowle West. Zdecydowana większość jej mieszkańców to brytyjska "working class". Od kilkunastu lat robotniczy trud dzielą z nimi pracujący tu Polacy. Na ulicach spotkamy tam młode dziewczyny, które w wózkach pchają swoje niewiele młodsze dzieci. Nad wieloma budynkami powiewają białe flagi z czerwonym krzyżem świętego Jerzego i napisem Bristol City FC. To domy zamieszkane przez kibiców wielbiących lokalną drużynę. Wśród nich wychował się ciemnoskóry Tricky. Jednak w piosence Knowle West Boy, Tricky przekazuje całemu światu, że nigdy nie zaznał od tutejszych mieszkańców żadnych objaw rasizmu. Kocha swoją dzielnicę i zawsze chętnie tu wraca.

Pete Chapman i jego kemping

Idziemy pięć minut piechotą od tunelu St. Werburghs. Przechodzimy przez drugi, tym razem mroczny tunel. Za nim widać stojące w rzędzie stare busy. W każdym z nich mieszkają artyści graffiti, muzycy i hippisi. Tuż obok wejście na kemping. Wewnątrz kolejne busy, stara drewniana łódź zamieniona na dom i namioty. W centrum tego zamieszania mieszka Pete Chapman. Kiedyś za 400 funtów kupił drewniany barak i przerobił go na swoją rezydencję. Twierdzi, że ma najtańszy i najwygodniejszy dom w mieście. Postawił go na kawałku gruntu, który 20 lat temu, za sto tysięcy funtów, kupił od brytyjskich kolei. Dziś teren wart jest kilka milionów.

- Jestem rodowitym bristolczykiem i lubię lokalną muzykę - mówi Pete Chapman, stojąc w kapeluszu przed wejściem do swojego domku. - Tak, mam już 71 lat, ale cały czas uwielbiam trip-hop. Myślę, że Massive Attack to nasz lokalny folklor. Mógł narodzić się tylko w Bristolu. A że teraz jest słynny na całym świecie? To bardzo dobrze. Widać ludzie znają się na muzyce.

- Robert i Tricky byli u mnie kilka razy. Przychodzili po drabinę do malowania. Zostawiali swoje puszki z farbami. Po co mieli to wozić za każdym razem? Mój kemping jest tylko kilka minut piechotą od tunelu St Werburghs. Robert to miły facet. Zawsze pojawiał się u mnie z butelką rumu. W mojej lodówce zawsze czekał lód i cola. Opowiadał co będzie dziś malował. Miałem nawet gdzieś jego telefon. Może zadzwonię i zapytam go czy rzeczywiście jest tym słynnym Banksy'm? - śmieje się Pete. - Mieszkają u mnie hippisi z całego świata. Każdy ma swoją przyczepę kempingową albo starego busa, w którym śpi. Jest John z Nowego Jorku. Obok mieszka Asha z Marsylii. Zresztą wiesz o tym, bo ty, Michael z Polski, też kilka lat u mnie mieszkałeś. Robert zawsze mówił, że uwielbia to miejsce, że czuje tu artystyczny klimat. Obiecał, że kiedyś namaluje coś na moim domku. Jeśli to on jest Banksy'm, to muszę szybko go o to poprosić!

Michał Kurowicki

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.