Kontrowersyjne przenosiny oddziałów rehabilitacyjnych w Kiekrzu. "Pacjenci po wylewach musieli wsiadać do busa o własnych siłach"

Czytaj dalej
Fot. Adam Jastrzębowski
Nicole Młodziejewska

Kontrowersyjne przenosiny oddziałów rehabilitacyjnych w Kiekrzu. "Pacjenci po wylewach musieli wsiadać do busa o własnych siłach"

Nicole Młodziejewska

Przenosiny oddziałów rehabilitacyjnych w Kiekrzu budzą wiele kontrowersji. Skarżą się nie tylko pracownicy, ale również pacjenci, dla których „przeprowadzka” wiązała się z nieprzyjemnościami.

O przenosinach oddziałów rehabilitacyjnych Szpitala Wojewódzkiego z filii nr 3 do filii nr 4 w Kiekrzu pisaliśmy w ubiegłym tygodniu. Wtedy też pracownicy filii nr 3 alarmowali, że budynek, do którego mają zostać przeniesieni, nie jest odpowiednio przygotowany.

- W filii, do której mamy się przenieść, nic nie jest przygotowane tak, jak być powinno. Dla dyrektora najlepiej, żeby pacjent leżał jeden na drugim, żeby jak najwięcej ich wcisnąć na jedną salę

- mówi nam jedna z pielęgniarek pracujących w filii nr 3 - skarżyła się jedna z pielęgniarek.

- Nasz nowy oddział ma kształt litery „L”, a rozkład pomieszczeń również nie jest dobrze przemyślany. Dyżurka pielęgniarska znajduje się w jednym końcu korytarza, pokój zabiegowy w drugim. Jeszcze gdzie indziej znajduje się stanowisko monitorowania pacjentów, czyli tzw. „Erka”. Dla nas to ważne, żeby te pomieszczenia znajdowały się blisko siebie, w linii prostej, bo to usprawnia naszą pracę, a tym samym zapewnia bezpieczeństwo dla pacjentów - dodawała inna pielęgniarka.

Czytaj więcej na temat przenosin oddziałów rehabilitacyjnych w Kiekrzu: „To nie są dobre warunki”. Personel szpitala obawia się przenosin oddziałów rehabilitacji w Kiekrzu

Pacjenci musieli sami wsiadać do busa

Mimo alarmu pracowników, przenosiny odbyły się w środę i czwartek. Jak wynika z informacji, które dotarły do naszej redakcji, nie obyło się bez problemów.

- Pacjenci neurologiczni, po wylewach, z różnymi dysfunkcjami ruchu, chodzący o specjalnych kulach z czterema nóżkami nie byli przewożeni karetką, tylko zwykłym busem, do którego musieli wsiadać o własnych siłach. Co więcej, w tym samochodzie nie działały boczne drzwi, więc pacjenci musieli wsiadać od tyłu, na tzw. pakę. W ten sposób przewieziono 16 osób

- mówi nam osoba związana z pracownikami szpitala.

I dodaje: - Pacjenci mieli problemy, by wejść do tak wysokiego samochodu. Wsiadając, niektórzy z nich uderzali się w głowę. A na miejscu pomagali im pracownicy firmy przeprowadzkowej i to oni wysadzali pacjentów z busa. To wyglądało jak rozładunek mebli, a nie chorych osób.

Oddziały nie były gotowe na przyjęcie pacjentów

Jak udało nam się dowiedzieć, oddziały w filii nr 4 nie były gotowe na przyjazd pacjentów. Brakowało podstawowych rzeczy, takich jak stoliki czy wieszaki na odzież wierzchnią. Pacjenci swoje kurtki musieli położyć na łóżkach. Co więcej, dla niektórych z nich zabrakło łóżek, przez co musieli czekać na nie siedząc na krzesłach.

Jak wynikało z zapewnień dyrekcji, w sale chorych miały być maksymalnie czteroosobowe. Na miejscu okazało się jednak, że w niektórych z nich zaplanowano umieszczenie sześciu pacjentów.

- Nie rozumiem, dlaczego ktoś podejmuje takie decyzje. Po co zmieniać coś na gorsze? Jeżeli już się szpital czegoś takiego podejmuje, to powinien mieć na uwadze dobro pacjentów i personelu, bo to oni tworzą te oddziały. A tak, wszyscy są sfrustrowany. Personel biega na oślep, starając się jakoś z tego wybrnąć, a my powoli myślimy o tym, żeby się wypisać. To nie może tak wyglądać

- mówi jeden z pacjentów, który chce pozostać anonimowy.

Finalnie personelowi udało się opanować sytuację w ciągu doby. Jednak, jak podkreślają pracownicy filii nr 4, oddziały wciąż nie są w pełni przystosowane, co powoduje problemy. Jednym z nich są np. wąskie korytarze na jednym z oddziałów, przez które nie może przejechać łóżko.

Co więcej, przez wciąż trwający remont filii nr 4 przy budynku trwają prace ciężkim sprzętem, który rozjeżdża teren wokół placówki. Przy opadach deszczu dojście do filii utrudnia tworzące się błoto.

- Jak długo to jeszcze potrwa? Czy cokolwiek się zmieni?

- pytają pracownicy placówki.

Z przedstawicielami szpitala nie udało nam się skontaktować

---------------------------

Zainteresował Cię ten artykuł? Szukasz więcej tego typu treści? Chcesz przeczytać więcej artykułów z najnowszego wydania Głosu Wielkopolskiego Plus?

Wejdź na: Najnowsze materiały w serwisie Głos Wielkopolski Plus

Znajdziesz w nim artykuły z Poznania i Wielkopolski, a także Polski i świata oraz teksty magazynowe.

Przeczytasz również wywiady z ludźmi polityki, kultury i sportu, felietony oraz reportaże.

Pozostało jeszcze 0% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Nicole Młodziejewska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.