Maciej K., który paralizatorem raził anarchistów, odchodzi z policji

Czytaj dalej
Fot. Andrzej Muszyński
Łukasz Cieśla

Maciej K., który paralizatorem raził anarchistów, odchodzi z policji

Łukasz Cieśla

Policjant Maciej K. w 2013 roku raził paralizatorem anarchistów na wykładzie księdza prof. Bortkiewicza. W piątek, 3,5 roku po zdarzeniu, napisał raport o zwolnienie z policji. Dlaczego zrobił to właśnie teraz?

Poznańska policja prowadziła postępowanie dyscyplinarne wobec Macieja K. Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że miało zakończyć się wnioskiem o jego usunięcie z policji.

Komenda zapewnia jednak, że policjant w piątek sam napisał raport o zwolnienie z pracy.

- Raport został przyjęty przez komendanta. Z dniem 10 lipca policjant zostanie zwolniony

- mówi Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji.

Rzecznik nie potwierdził, by postępowanie dyscyplinarne miało zakończyć się wnioskiem o usunięcie policjanta.

- Postępowania trwało, ale teraz, w związku z wnioskiem policjanta oraz wcześniejszym wyrokiem sądu, zostanie umorzone

- mówi Andrzej Borowiak.

Tymczasem jeden z naszych rozmówców zapewnia, że usunięcie Macieja K. było kwestią najbliższych dni. Jego „dobrowolny” raport o zwolnienie miał jedynie uprzedzić ruch przełożonych.

Maciej K., który paralizatorem raził anarchistów, odchodzi z policji
Piotr Jasiczek Policjant Maciej K. ostatnio pracował w Wydziale Kryminalnym Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu. Jego staż wynosi 25 lat

Przypomnijmy, że w ostatnich tygodniach wyszły na jaw skandale z używaniem paralizatora przez innych policjantów. Między innymi w kontekście zgonu Igora Stachowiaka na wrocławskim komisariacie. Tuż przed śmiercią wrocławianin był skuty kajdankami i rażony paralizatorem. Policjanci, którzy używali wobec niego przemocy, bardzo długo pozostawali bezkarni. Czy na odejście Macieja K. wpłynęła obecna atmosfera i chęć udowodnienia przez policję, że nie tuszuje niewygodnych spraw?

Maciej K. w poniedziałek nie chciał z nami rozmawiać. Tłumaczył, że nie ma czasu i nie znajdzie choćby pięciu minut na rozmowę. Stwierdził, by dzwonić do niego we wtorek.

Jego kłopoty są związane z wydarzeniami, do których doszło w grudniu 2013 roku. Ksiądz prof. Paweł Bortkiewicz, autor różnych kontrowersyjnych wypowiedzi, wygłosił wówczas wykład na Uniwersytecie Ekonomicznym. Mówił o szkodliwości ideologii gender. Jego wystąpienie zakłócili anarchiści. Jeden z nich, ubrany w sukienkę, zaczął tańczyć na mównicy.

Interweniowała policja, a Maciej K. użył prywatnego paralizatora. Raził nim różne osoby. Później tłumaczył, że była to... prywatna latarka.

Prokuratura w Pile oskarżyła go o przekroczenie uprawień. W marcu tego roku poznański sąd uznał jego winę, ale odstąpił od wymierzenia kary. Sąd widział różne okoliczności łagodzące. Taki wyrok oznaczał, że Maciej K. mógł pozostać w policji.

- Nie złożyliśmy apelacji od tamtego wyroku

- mówi prokurator Magdalena Roman, szefowa pilskiej prokuratury. – Orzeczenie było zgodne z naszym wnioskiem o warunkowe umorzenia sprawy. Zastanawialiśmy się jedynie czy nie apelować w sprawie opisu czynu. Sąd uznał bowiem, że policjant działał tylko na szkodę osób prywatnych. My uważaliśmy, że swoim zachowaniem zaszkodził również policji. Jednak po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem wyroku uznaliśmy, że nie złożymy apelacji – dodaje prokurator.

Wyrok uprawomocnił się 28 kwietnia.

Macieja K., podczas procesu, wspierały policyjne związki zawodowe.

- Pokryliśmy koszty jego adwokata oraz sądowe, które musiał zapłacić wskutek uznania jego winy. Przekazaliśmy mu kwotę 15 tys. zł. Uznaliśmy, że zasługuje na wsparcie, bo sprawa dotyczyła przekroczenia uprawnień i nie była ewidentna

- mówi Andrzej Szary, szef związku zawodowego policjantów.

Maciej K., jak przekazał nam rzecznik policji, ma 25 lat służby. Przysługuje mu więc prawo do policyjnej emerytury.

Łukasz Cieśla

Zajmuję się głównie sprawami kryminalnymi, śledztwami, prokuraturą i procesami sądowymi. Chętnie podejmuję również inne, ciekawe i kontrowersyjne tematy. Czasami piszę o polityce. Jestem współautorem reportaży telewizyjnych w "Superwizjerze TVN".

Wychodzę z założenia, że najciekawsi są ludzie i fakty.

W "Głosie Wielkopolskim" swoje pierwsze teksty opublikowałem jeszcze jako student, latem 2003 roku. Prywatnie jestem pasjonatem sportu pod różnymi postaciami, podróży i Gruzji, do której jeżdżę od kilkunastu lat.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.