Mężczyzna zabija, by ją zatrzymać. Kobieta morduje, by się go pozbyć
Monika wdała się w romans z kolegą z pracy. Odeszła od męża, z którym przeżyła prawie 20 lat razem. Przemysław jednak nie mógł się pogodzić z tą decyzją. Zwabił żonę do mieszkania i zaczął dźgać nożem. Gdy przestała oddychać, podciął sobie żyły i wyskoczył z okna
Od kilku tygodni na łamach Kuriera Lubelskiego staramy się zajrzeć za kulisy zbrodni dokonanych z chorobliwej zazdrości i nieszczęśliwej miłości.
W kolejnych odcinkach naszego cyklu pokazaliśmy szereg morderstw dokonanych przez zranionych mężczyzn. Podobna historia stała się pożywką dla zbrodni, która w ostatnim czasie wstrząsnęła całą Polską.
19 róż na 19 lat małżeństwa
Na początku tego miesiąca prokuratura w Chełmie zakończyła śledztwo przeciwko Przemysławowi K. 43-latek został oskarżony o brutalne zabójstwo swojej żony.
Przemysław i Monika byli małżeństwem przez 19 lat. On - szanowany inżynier, ona - strażniczka w chełmskim więzieniu.
Miłość kwitła przez lata, aż w pewnym momencie pojawił się ktoś trzeci.
Był lipiec 2016 r., gdy w końcu Monika zdecydowała, że odejdzie od niego. Złożyła w sądzie papiery rozwodowe i wyprowadziła się ze wspólnego mieszkania.
Przemysław podstępem zwabił ją do mieszkania i powitał z bukietem róż w rękach. Było ich 19 - tyle, ile lat trwało ich małżeństwo.
Większość kwiatów była biała, ostatnia róża - czerwona. Miała bowiem symbolizować przełom w relacjach małżonków.
Przemysław chciał, by żona do niego wróciła. Wybaczył jej romans z kolegą i planował dalszą wspólną przyszłość.
Zakochana w innym człowieku nie chciała jednak słuchać próśb i gróźb. Nie wyobrażała sobie z nim dalszego życia. Wtedy Przemysław rzucił się na bezbronną Monikę.
Długi kuchenny nóż kilkakrotnie zatopił się w ciele kobiety. Nie miała żadnych szans na przeżycie. Załamany i porzucony, ułożył na jeszcze ciepłym ciele żony kwiaty i próbował zabić siebie.
Najpierw podciął sobie żyły, potem wyskoczył z okna. Doznał poważnych obrażeń i paraliżu.
Wkrótce Przemysław stanie przed sądem. A w zasadzie zasiądzie, gdyż od czasu tragicznego zdarzenia musi się poruszać na wózku inwalidzkim.
Zabójstwo z męską albo z kobiecą twarzą
Trzeba jednak pamiętać, że mordercami nie zawsze są mężczyźni. Zabijają również kobiety. Jednak śmierć zadana ich ręką, motywy i emocje, diametralnie różnią się od „męskich zbrodni”.
- Nie tylko mężczyźni zabijają „z miłości”. Kobiety również dokonują zabójstw. Różnica jest jednak w motywie. Upraszczając: mężczyźni zabijają zwykle w takich sytuacjach, aby „zatrzymać” partnerkę tylko dla siebie, zaś kobiety, by pozbyć się partnera - wyjaśnia Monika Semczuk-Sołek, psycholog z zamojskiego Ośrodka Psychoterapii Integratywnej.
- Mężczyzna zabija ukochaną kobietę zwykle z zazdrości, bo zdradziła albo może zdradzić lub wtedy, gdy zranieni zostali odrzuceni albo boją się tego odrzucenia - podkreśla Monika Semczuk-Sołek.
Według niej, kiedy kobieta przestaje odwzajemniać uczucia mężczyzny i pojawia się moment rozstania, u niego budzi się poczucie odrzucenia związane z silnymi przeżyciami emocjonalnymi. Tak było np. w przypadku Przemysława z Chełma.
- Patrząc na mężczyzn, którzy zabili z miłości, mamy ludzi, których duma została urażona. Mogli poczuć się głęboko zdradzeni, zranieni i oszukani - wyjaśnia Semczuk-Sołek.
Psycholog zauważa też, że analizując zabójstwa dokonane przez kobiety, można zobaczyć, że często kieruje nimi nienawiść.
- Zwykle ma ona swoje źródło w znoszonej latami przemocy ze strony partnera. Często jest to akt samoobrony. Takie zabójstwa dokonane przez kobiety nie jest planowane, zachodzą w warunkach obrony koniecznej, w afekcie i są jedynie tragiczną reakcją spustową na stresogenną sytuację - tłumaczy Semczuk-Sołek.
Zdarza się jednak, że kobiety popełniają również zbrodnie na zimno, planowane, w celu odniesienia korzyści.
- Kobiety dokonują zabójstwa zwykle w sytuacjach, kiedy znika przewaga fizyczna, czyli gdy mężczyzna śpi lub jest całkowicie pijany. Jest jednak również druga grupa zbrodni dokonanych przez kobiety, wynikająca z zaburzeń osobowości o charakterze psychopatycznym - dodaje pani psycholog.
Katarzyna Bonda w swojej książce „Polskie morderczynie” zawarła wywiady z 14 kobietami, które zostały skazane z artykułu 148 kodeksu karnego, czyli za zabójstwo.
W historiach tych mamy kobiety, które dokonały zbrodni na swoich mężach, partnerach, konkubentach.
- Z komentarzy tam zawartych m.in. Bogdana Lacha, psychologa policyjnego i pierwszego w Polsce profilera, możemy się dowiedzieć, że „są pewne symptomy, które wskazują, że zabójstwo zostało dokonane z pobudek emocjonalnych, a wśród kobiet zbrodnie najczęściej mają taki właśnie charakter. (…) Pierwszą rzucającą się w oczy wskazówką jest rozległość obrażeń. Zwykle ran jest dużo: kilka, nawet kilkanaście, ponieważ kobiety zadają ciosy, jak to się potocznie mówi, na oślep. Ofiara ma na ciele wiele ran. Najczęściej są to obrażenia klatki piersiowej, twarzy, kończyn dolnych i górnych. Ciosy są zadane w sposób chaotyczny. Taka lokalizacja obrażeń wskazuje, że przestępstwo było powodowane emocjami. Druga sprawa to narzędzie zbrodni. Zwykle jest to przypadkowy przedmiot, który znalazł się w zasięgu ręki sprawcy. Inna kwestia to przemieszczanie zwłok. Kobiety często przenoszą, a nawet ukrywają ciała swoich ofiar” - przytacza Semczuk-Sołek.
Psycholog z Zamościa podaje również wyniki badań angielskich i amerykańskich psychiatrów, z których wynika, że kilkanaście procent mężczyzn, którzy „zabili z miłości”, zaraz potem popełniło samobójstwo.
- W przypadku kobiet zdarza się to rzadziej, a jeżeli już tak się dzieje, to zwykle jest to po jakimś czasie, kiedy dociera do nich, co zrobiły - mówi Semczuk-Sołek.