Monika Honory: Warto zjeść zupę przed świątecznym śniadaniem

Czytaj dalej
Fot. Diana Krasowska
Agata Sawczenko

Monika Honory: Warto zjeść zupę przed świątecznym śniadaniem

Agata Sawczenko

Monotonia w jedzeniu - to zwykle sprawia, że dieta kończy się fiaskiem - mówi Monika Honory, która za cel postawiła sobie odchudzenie Polaków. Sama - jedząc zupy - w kilka miesięcy zrzuciła 40 kilo. - To zdrowo - przekonuje.

Co mistrzyni odchudzania będzie jadła na święta?

Monika Honory: Absolutnie wszystko to, co zostanie podane na świątecznym stole! Nigdy sobie niczego nie odmawiam. Ale niezależnie od tego, czy są to święta, czy jakieś inne uroczystości, gdzie na stołach królują takie potrawy, których zazwyczaj na co dzień nie jem, to tuż przed momentem, kiedy siadam do takiego stołu, jem porcję swojej zupy. Mimo że teraz nie odżywiam się już tylko zupami - to przed takimi uroczystościami chcę poczuć nasycenie poprzez zjedzenie czegoś delikatnego, lekkostrawnego i pozytywnego dla organizmu. I wtedy nie najadam się tym, co jest na stole, ale też nie odmawiam sobie niczego - tylko próbuję różnych potraw.

No właśnie. Bo jak jest już pani Po zupie, to już tak wszystko nie kusi...

Dokładnie. Chodzi o to, żeby nie usiąść do potraw, które są ciężkostrawne, bardzo kaloryczne, z uczuciem głodu. Bo wtedy jemy o wiele więcej. I często mamy problem, żeby jeść powoli.

I myśli Pani, że to dobry pomysł, żeby na wielkanocne śniadanie najpierw podać wszystkim zupę?

Ja to stosuję tylko i wyłącznie dla siebie. I podpowiadam wszystkim tym, którzy razem ze mną się dziś odchudzają. Natomiast jeśli chodzi o pozostałe osoby... Hmmm... Jeśli mają ochotę - to bardzo proszę. Ale wiele jest takich osób, które są wierne tradycji i nie zjedzą nic do momentu, kiedy usiądą do śniadania wielkanocnego. Więc to też jest kwestia przedyskutowania z samym sobą: czy ważniejsza jest dla nas tradycja, czy zdrowe odżywianie.

Ta zupa to dobry pomysł, by nie rezygnować całkowicie z potraw tłustych, ciężkostrawnych.

Tak. Zawsze mówię, że nasz organizm i jego potrzeby to jest jedno. A z drugiej strony to jest poczucie pokusy. Więc ja jestem zawsze po środku takiej teorii i uwzględniam te nasze słabości i tę naszą psychikę, która bardzo często nas kusi.

Na tych swoich zupach w krótkim czasie schudła Pani kilkadziesiąt kilo!

W ciągu 10 miesięcy schudłam 40 kilogramów.

Jak Pani wpadła na pomysł tych zup?

Moim marzeniem było schudnięcie - choć wiele razy próbowałam, nigdy mi się to nie udało do wagi, którą mam teraz. Gdy przy 165 cm wzrostu ważyłam ponad 100 kilo, marzyłam, by ważyć 85. Ale przy każdej diecie problem był ten sam - powracający efekt jo-jo. Formy czy metody odchudzania, które wybierałam, okazywały się w dłuższej perspektywie po prostu niedobre i wyniszczające dla organizmu. A że zawsze pasjonowałam się medycyną i dietetyką, w końcu postanowiłam zacząć odchudzanie sama, na własną rękę. Chodziłam od lekarza do lekarza, od fizjoterapeuty, do fizjoterapeuty, czytałam bardzo wiele książek psychologicznych - bo zrozumiałam, że odchudzanie mamy też w głowie. I bardzo mi zależało, by tym razem to było zdrowo, żeby nie doprowadziło mnie do efektu jo-jo, żeby to było bez wyrzeczeń, bez liczenia kalorii, karkołomnych ćwiczeń. Wszystko chciałam zrobić powoli i z szacunkiem do organizmu. Doszłam do wniosku, że jednym z powodów moich dietetycznych niepowodzeń było to, że bardzo ograniczałam sobie wybór pokarmów, które spożywałam. Czyli jednym z powodów efektu jo-jo była po prostu monotonia w jedzeniu. Więc zadawałam lekarzom pytanie: co mam zrobić, żebym schudła mogąc jeść wszystko, na co mam ochotę.

I co powiedzieli lekarze?

Że najbezpieczniejszą, najlżejszą formą posiłków, która w naturalny sposób oczyszcza nasz układ pokarmowy i wspomaga pracę jelit, są produkty gotowane, o konsystencji półpłynnej. Postanowiłam: niech to będą zupy. Do tego, ze względu na uzupełnienie mikro- i makroelementów oraz witamin dołożyłam owoce. I tak zupy, owoce oraz różnego rodzaju napoje stały się bohaterami mojego programu przemian.

Jest Pani pewna, że to jest zdrowe? Bo nie jest Pani przecież lekarzem.

Uczestniczyłam w kilku kursach dietetycznych - ale tak, zdecydowanie dietetyka to moja pasja. Dlatego każdy mój pomysł konsultowałam z lekarzami. Poza tym sama robiłam cykliczne badania, żeby sprawdzić, jak funkcjonuje mój organizm w czasie stosowania diety. Do dziś opiekę medyczną nad programem sprawuje dr Katarzyna Jańska. I każdego przed rozpoczęciem diety zachęcam, żeby skonsultował się ze swoim lekarzem. Bo do każdego takiego przypadku należy podejść indywidualnie.

Każda zupa odchudza? Możemy jeść sobie grochówkę, fasolówkę, kapuśniak i marzyć, że schudniemy?

Generalnie - tak, każda zupa może być dla nas bardzo zdrowa, pod warunkiem że będziemy ją w odpowiedni sposób przygotowywać. Jednym z założeń mojego programu jest to, że nie używam żadnych przypraw chemicznych, żadnych gotowych mieszanek, żadnych przypraw w płynie - niczego, gdzie jest glutaminian sodu. Staram się skupić na naturalnych przyprawach. Po drugie - nie dodajemy do zup niczego smażonego ani wędzonego. Te dwie formy przygotowania potraw są najbardziej kaloryczne i najcięższe do strawienia dla organizmu. W związku z tym staramy się do zupy dodawać rzeczy surowe, ewentualnie delikatnie przetworzone, chociażby śmietanę czy jogurt naturalny. Niemniej jednak w moich zupach absolutnie odnajdzie pani wszystko: bo i ryby, i mięso, i podroby, i kasze, i makarony, i ryże i oczywiście całe mnóstwo warzyw. Ale dodatkowo - wychodząc naprzeciw tym, którzy na przykład mówili: wiesz, ale ja jakąś zupę na słodko też bym zjadła, dla nich utworzyłam zupy deserowe. Są i zupy z kiełbasą - dla tych, którzy niechętnie z niej rezygnują. Ale te zupy bardziej kaloryczne zalecam jeść nie częściej niż raz na 10 dni.

To nie jest nudne: zupa na śniadanie, obiad, kolację?

Absolutnie nie jest nudne. To jest wręcz uzależniające. Zazwyczaj problemem jest, by osoba odchudzająca się dotrwała do końca tego procesu. Bo ludzie czekają na koniec: kiedy będą mogli zacząć normalnie jeść. Czyli gdzieś tam w podświadomości tęsknią do tych poprzednich nawyków żywieniowych. Ja mam inny problem. Osoby, które się ze mną odchudzają - dzisiaj jest to już ponad 2,5 tys. osób - nie chcą przechodzić do trzeciego etapu diety, kiedy zupy zamieniamy na stałe posiłki. Bo tak im się zaczęło podobać to zupkowanie. Ponieważ okazuje się, że tu wybór, co będę jadła w ciągu dnia, jest bardzo prosty. Bo ludzie gotują te zupy raz na kilka dni i wekują. Więc pytają sami siebie, na co dziś mam ochotę i sięgają po daną zupę, gdzie jest składnik, o którym właśnie sobie pomyśleli. Poza tym - szybko się je przygotowuje. No i jest cała różnorodność tych smaków - więc niczego im tak naprawdę nie brakuje.

A proszę powiedzieć jeszcze z drugiej strony: czy ten pęd do odchudzania to nie jest taki wymóg naszych czasów? Widziałam Pani zdjęcie przed odchudzaniem - była pani piękną kobietą.

Myślę, że to bardziej jest w naszej psychice. Z mojej strony to nie był - jak pani powiedziała - pęd do odchudzania. Obserwuję, co dziś się dzieje - i siebie też mogę do tego przyrównać. I widzę, że są takie trzy grupy osób. Ci najmłodsi - to zazwyczaj dziewczyny, które faktycznie podążają za trendem, za modą, za tym, co widzą na okładkach gazet. One zazwyczaj korzystają z mojej metody dlatego, że oczekują szybkich i spektakularnych wyników. A ja nigdy niczego nie mogę zagwarantować. Są osoby, które chudną 10 kilogramów w miesiąc - bo okazuje się, że mają nadmiar wody w organizmie i on tak szybko schodzi. Ale są też osoby, które chudną dwa kilogramy na miesiąc. Bo u mnie czas nie ma znaczenia. Ważne, żeby to było z szacunkiem dla naszego organizmu. Ale jest ta druga grupa osób, które już mają za sobą tę chęć podążania za modą. Bardziej im zależy na zdobyciu samoakceptacji. Ja chciałam być atrakcyjna dla swojego męża. Chciałam być wzorem dla swoich dzieci, jako mama, która ma problem, która ma swoją życiową zmorę, a jednak się nie poddaje i stara się osiągnąć swój cel. Ja bardziej robiłam to dla siebie i swojej rodziny niż dla chęci bycia fit. Bo ja nigdy fit nie będę. Nie będę modelką z okładki gazet. Ale chciałam bardzo zrobić to dla siebie.

I jest jeszcze ostatnia grupa - ludzi starszych zwykle, dla których najważniejszy jest aspekt zdrowotny. Oni nie mają żadnej presji czasu - ale chcą zrobić to dla zdrowia. A te cele, dla których chcemy schudnąć, są bardzo ważne. Stawiamy je sobie po to, żeby nigdy nie dać złapać się w pułapkę, że chcemy schudnąć, bo inni uważają, że powinniśmy, że taka jest teraz moda.

Monika Honory

Holistyczny ekspert ds. żywienia. Twórczyni innowacyjnej metody odchudzania Programu Przemian, autorka książek na temat bezpiecznego sposobu walki z nadwagą i promotorka zdrowego stylu życia.

Autorski Program Przemian wg Moniki Honory powstał w wyniku licznych konsultacji medycznych oraz wieloletniej walki Moniki z otyłością. Dzięki Programowi sama Monika schudła ponad 40 kilogramów, bez efektu jo-jo. Opiekę medyczną nad Programem Przemian trzyma doktor Katarzyna Jańska.

Agata Sawczenko

W "Kurierze Porannym" i "Gazecie Współczesnej" zajmuję się przede wszystkim szeroko pojętą ochroną zdrowia. Chętnie podejmuję też tematy społeczne i piszę o ciekawych ludziach.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.