Na ekrany wchodzi film "Notre Dame płonie" w reżyserii twórcy "Imienia Róży". Świat czeka na to dzieło

Czytaj dalej
Fot. fot. materiały prasowe
Mariusz Grabowski

Na ekrany wchodzi film "Notre Dame płonie" w reżyserii twórcy "Imienia Róży". Świat czeka na to dzieło

Mariusz Grabowski

Do kin wchodzi dziś dramat „Notre-Dame płonie”, fabularyzowana wersja wydarzeń z 2019 r. Jego autorem jest Jean-Jacquesa Annaud, twórca „Walki o ogień” i „Imienia róży”. Premiera „Notre-Dame płonie” sprowokowała też we Francji dyskusję nad stanem odbudowy świątyni. Tempo prac wskazuje, że termin odbudowy zaprezentowany przez prezydenta Macrona może się opóźnić

Film to zrealizowana z wielkim rozmachem i poruszająca historia walki o ocalenie jednego z najświętszych miejsc Europy oraz bezcennych relikwii. Co ciekawe, utrzymana w rzadkim dziś nad Sekwaną chrześcijańskim duchu.

Ekranowe emocje

Przypomnijmy: w Wielki Poniedziałek, 15 kwietnia 2019 r., na tydzień przed Wielkanocą, świat obiega dramatyczna wiadomość, że paryska katedra Notre-Dame płonie. Do walki z żywiołem stanęło kilkuset strażaków. Warunki były niezwykle trudne, ponieważ ogień rozprzestrzeniał się na trudno dostępnym poddaszu. Stawka była ogromnie wysoka, bowiem chodzi nie tylko o ocalenie jednej z najwspanialszych budowli sakralnych na ziemi, ale także zgromadzonych w niej bezcennych relikwii. W skarbcu katedry przechowywana była m.in. korona cierniowa Chrystusa.

Na ekrany wchodzi film "Notre Dame płonie" w reżyserii twórcy "Imienia Róży". Świat czeka na to dzieło
fot. materiały prasowe

Czas uciekał, a sytuacja stawała się coraz bardziej dramatyczna. Dach budowli lada chwila groził zawaleniem i pogrzebaniem bezcennych skarbów. Dowodzący akcją rozważali nawet konieczność jej odwołania. I w tym momencie Annaud rozpoczyna swoją opowieść: oto grupa ochotników zgłasza gotowość podjęcia ostatniej niesłychanie ryzykownej próby opanowania żywiołu. Odwaga, doświadczenie i specjalistyczny sprzęt mogą nie wystarczyć. Wokół katedry gromadzą się tysiące wiernych, by modlitwą wesprzeć bohaterów. Napięcie sięga zenitu, gdy wali się XIX-wieczna iglica i dach świątyni.

Porażające zdjęcia

W tym filmie naprawdę widać emocje, które towarzyszyły ludziom w czasie pożaru. Katolicy, co zrozumiałe, uznają to za znak od Boga, ateiści za wielką stratę dla sztuki. Mury katedry liczą sobie osiem wieków, co bez wątpienia sprawia, że nawet najbardziej nieczuli na architekturę śledzili w mediach kilkudniową walkę strażaków. Ale film Annauda pokazuje też pożar z innej strony. Pozwala koncentrować się nie tylko na stratach, ale przyjrzeć się strażakom, którzy bohatersko walczyli z żywiołem, duchownym i mieszkańcom Paryża, którzy traktowali katedrę jako swoisty symbol miasta.

W tle rozgrywających się wydarzeń reżyser przemycił indolencję i bezsilność władz. Owa niemoc pokazuje jak trudno - nawet z pomocą współczesnej technologi - uratować 850-letni zabytek. A przecież faktem jest, że niedopatrzenia, rutyna i biurokracja utrudniły strażakom to zadanie.

Głównym atutem „Notre-Dame płonie” są zdjęcia. Pożar bije w niebo ponad dachem na wysokość ponad 100 metrów, temperatura sięga tysiąca stopni, a na ziemię spadają płonące belki i topiący się ołów. Nawet gargulce zdobiące rynny katedry zioną ogniem i oparami dymu, stając się - jak sugeruje Annaud - swoistym znakiem apokalipsy. Aby uzyskać na ekranie taki efekt, zbudowano kopię Notre- Dame w pomniejszonej skali, ale kopia nawy poprzecznej powstała w oryginalnych wymiarach. Te właśnie konstrukcje podpalono i precyzyjnie sfilmowano. Resztę dopełniły efekty komputerowe: piekło pożogi w filmie wydaje się całkowicie autentyczne.

Sekrety z planu

Reżyser i jego ekipa dokonali gigantycznej pracy. Z wywiadów, które Annaud udzielił już po montażu, wyłania się żmudny proces przygotowań. Okazuje się np., że niektóre sceny kręcono w katedrze św. Szczepana w Bourges, w katedrze w Sens i w katedrach w Saint-Denis i Amiens. Wszystkie te świątynie powstały mniej więcej w tym samym czasie co paryska Notre-Dame. Ale filmowcom udało się też uzyskać pozwolenie na zdjęcia w spalonej katedrze. Musieli tam jednak pracować w specjalnych kombinezonach, chroniącymi ich przed trującymi oparami. W filmie wykorzystano też materiały archiwalne, gdy na ekranie pojawiają się postacie publiczne, m.in. prezydent Emmanuel Macron i mer Paryża Anne Hidalgo.

„W moim filmie strażacy są w samym sercu ognia. Pokazujemy to wszystko, czego widzowie nie mogą sobie wyobrazić” - mówił Annaud w styczniu 2022 r. w wywiadzie dla telewizji BFMTV podczas kręcenia zdjęć w Cité du Cinéma, wielkiej hali filmowej w Saint-Denis. I pokazał kilka sekretów planu. Np. posąg słynnej Madonny z Dzieciątkiem na filarze południowo-wschodnim został tam odtworzony przez drukarkę 3D, zaś scenę ocalenia korony Chrystusa zaplanowano niemal jak deklarację wiary.

Co było przyczyną?

Od premiery w marcu film obejrzało we Francji blisko milion widzów. Jak zwracają uwagę krytycy, dość często pojawia się pytanie, dlaczego reżyser pominął wątek powodu pożaru. W czerwcu 2019 r. paryska prokuratura ogłosiła wyniki wstępnego dochodzenia w tej sprawie. Jak pisała agencja AFP, przesłuchano setki osób, zbadano różne hipotezy. Potem sprawę przejęło trzech sędziów śledczych, którzy wyposażeni w nadzwyczajne prerogatywy starali się ustalić konkretny powód zaprószenia ognia w Notre-Dame. Efekt? Wykluczono, że pożar mógł być efektem działania celowego. „Nie ma dowodów na poparcie hipotezy, że pożar był wynikiem działania przestępczego” - poinformowała prokuratura w komunikacie. Śledczy wyjaśniali, że najbardziej prawdopodobne wydają się być teorie o źle zagaszonym papierosie któregoś z pracowników firmy remontującej katedrę lub o awarii instalacji elektrycznej. W te wersje mało kto jednak uwierzył i jak pokazują sondaże społeczne, wierzy i dziś. Zwłaszcza, że niedługo po pożarze w Paryżu doszło do pożaru w Nantes. Tamtejszą katedrę, podkładając ogień w trzech miejscach, podpalił emigrant z Rwandy. Walka z ogniem trwała kilka godzin. Spłonęły cenne kościelne organy, ale samą świątynię udało się uratować.

460 ton ołowiu

Premiera „Notre-Dame płonie” sprowokowała też we Francji dyskusję nad stanem odbudowy świątyni. Gdy 16 kwietnia 2019 r. ok. godz. 4 ugaszono pożar, okazało się, że z żywiołu ocalała główna konstrukcja budowli oraz dwie wieże, a także trzy rozety z XII i XIII w. Dach świątyni doszczętnie spłonął, zaś zbudowana w XIX w. - według projektu Eugène’a Viollet-le-Duca - sygnaturka uległa zawaleniu. Zniszczone zostały również fragmenty kamiennego sklepienia w nawie głównej, na jej skrzyżowaniu z transeptem oraz w północnej części transeptu, a także XIX-wieczne górne witraże. Pożar katedry spowodował uwolnienie do atmosfery 460 ton ołowiu. Skażenie okolic katedry przekracza normę do 1300 razy.

Na ekrany wchodzi film "Notre Dame płonie" w reżyserii twórcy "Imienia Róży". Świat czeka na to dzieło
fot. materiały prasowe

Prezydent Macron już w dniu pożaru zapowiedział odbudowę katedry do 2024 r. W związku z tym osoby prywatne, przedsiębiorstwa oraz francuskie i zagraniczne instytucje zadeklarowały pomoc finansową. Dwa dni po pożarze stacja BBC oszacowała, że już udało się zebrać 800 mln euro. Pod koniec lutego 2022 r. Frederique Meyer, rzecznik prasowy z instytucji publicznej odpowiedzialnej za konserwację i restaurację katedry, potwierdził tę datę.

Kiedy koniec?

Ale wielu specjalistów powątpiewa w ten optymizm i wskazuje trudności. Jedną z nich jest materiał, którego trzeba użyć do odbudowy. „W 45 tartakach we Francji trwa cięcie 1000 wyselekcjonowanych dębów, koniecznych do odtworzenia iglicy, transeptu i przyległych przęseł, które zostały wybrane i zebrane od stycznia do marca 2021 roku” - mówił Frederique Meyer.

Połowa z tych 1000 dębów pochodzi z lasów publicznych - z 32 państwowych i 70 gminnych, a druga połowa pochodzi ze 150 lasów prywatnych. Piłowanie 8 dębów wyjątkowych wymiarów, które posłużą przywróceniu trzonu iglicy rozpoczęło się 16 grudnia w tartaku Géants, w departamencie Mayenne. Od wiosny trwają też przetargi, które mają doprowadzić do wyłonienia zwycięskich firm biorących udział w pracach odbudowy. Do kwietnia udzielono blisko 10 zamówień publicznych m.in. na: renowację wielkich organów (czyszczenie 8000 piszczałek), która rozpoczęła się w trzech francuskich warsztatach.

Tempo prac wskazuje, że termin odbudowy zaprezentowany przez Macrona może się opóźnić. Pochodzą one nawet z samego miejsca budowy. „Prace zabezpieczające trwały bardzo długo i prawdopodobnie będziemy musieli kontynuować niektóre prace po 2024 roku, na przykład te dotyczące przypór na zewnątrz budynku” - mówił np. w kwietniu 2021 r. Yann de Carné. Jest prezes stowarzyszenia branżowego GMH, które reprezentuje 80 proc. firm wykonujących prace konserwatorskie przy zabytkach publicznych. Dodał też, że katedra może być placem budowy przez kolejnych 15 lub 20 lat.

Mariusz Grabowski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.