"Nie jestem katem drzew" mówi właściciel lasu na Smochowicach. I wycina dalej

Czytaj dalej
Fot. Adrian Wykrota
Marta Danielewicz

"Nie jestem katem drzew" mówi właściciel lasu na Smochowicach. I wycina dalej

Marta Danielewicz

Właściciel 23-hektarowego lasu w zachodnim klinie zieleni systematycznie wycina drzewa niedaleko doliny Bogdanki. To spotyka się z ostrym sprzeciwem ekologów, mieszkańców, a także leśników, którzy załamują ręce.

- Sprawa zgłaszana jest cyklicznie na policję. Nie wiemy już, jak możemy temu przeciwdziałać - przyznaje Mirosław Broński, dyrektor Zakładu Lasów Poznańskich, który sprawuje pieczę nad tym terenem i ma nadzór nad drzewostanem, by nikt samowolnie lasu nie wycinał. Wcześniej jednak prokuratura umarzała zgłoszenia leśników.

Przepisy każą ciąć, więc tnę

Ostatnia wycinka u prywatnego właściciela lasu miała miejsce na przełomie grudnia i stycznia.

-

Nie jestem katem drzew. Zakład Lasów Poznańskich systematycznie wycina drzewa z lasów komunalnych i wtedy nikt się nie sprzeciwia.

My lasem komunalnym nie jesteśmy i gdy dochodzi u nas do takiej sytuacji, to od razu podnosi się larum - twierdzi Dariusz Kowalczyk, właściciel lasu. - Nie robimy nic niezgodnego z prawem. Usuwamy po prostu drzewa z drogi pożarowej. Niedaleko od nas spalił się latem dom, a straż pożarna miała problem, by przejechać.

Na początku stycznia wycinką drzew zajęła się policja, która sprawę skierowała do sądu
Marta Danielewicz - Nie jestem katem drzew - przekonuje właściciel prywatnego lasu w zachodnim klinie zieleni i wycina je dalej, wbrew opinii i decyzji leśników

Zakład Lasów Poznańskich poinformował właściciela, że urządzanie dróg pożarowych jest nieuzasadnione, ponieważ istniejące na tym terenie drogi spełniają wymogi określone przepisami rozporządzenia ministra środowiska.

- To zabieg szkodliwy, osłabiający strukturę lasu. Wezwaliśmy do niepodejmowania jakichkolwiek prac z urządzaniem dróg pożarowych. Mimo to musieliśmy zainterweniować także u komendanta policji, informując go o nielegalnej wycince - opowiada Mirosław Broński.

- Miejski plan zagospodarowania przestrzennego narzucił nam zasady obowiązujące w lasach komunalnych, co jest niezgodne z ustawą o planowaniu przestrzennym, bo jesteśmy terenem prywatnym. Z kolei uproszczony plan urządzania lasów narzuca nam produkcję leśną, wynikającą z ustawy o lasach. Zgodnie z tym powinniśmy wyciąć połowę lasu. Jak to się więc ma do tego, że wszyscy chcą chronić ten teren - pyta Kowalczyk, który jednocześnie wniósł uwagi do zapisów UPUL-u, nie zgadzając się z nimi, do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Sprawa ma swój finał mieć w marcu.

Właściciel zaprzestał wycinać drzewa wskutek interwencji policji.
- Sprawę skierowaliśmy do sądu w związku z niezastosowaniem się zarządcy gruntu do wymaganego planu zarządzania lasem - potwierdza Piotr Garstka z biura prasowego wielkopolskiej policji.

Idea miasta ogrodu

Zdaniem leśniczego

właściciel prywatnego lasu wycina drzewa nie pod drogi pożarowe, ale aby zrobić dojazd do wydzielonych wcześniej już działek

na tym terenie.
- Wycina drzewa, powołując się na ustawę o lasach, a tak naprawdę robi drogi dojazdowe. Po co - pyta Andrzej Heigelmann z leśnictwa Strzeszynek.

- Urządzanie dróg pożarowych i usuwanie z nich drzew zgodne jest z rozporządzeniem ministra, dlatego nie rozumiem insynuacji leśników. ZLP rości sobie prawo do bycia ponad ustawodawcą - mówi Kowalczyk.

Ekolodzy z kolei sugerują, że od lat właściciel chciałby tam postawić budynki mieszkalne.

- To, czy na tym terenie będą działki budowlane, nie zależy ode mnie czy od leśników, a od rady miasta i prezydenta - ucina Dariusz Kowalczyk. - Dodam, że kliny zieleni były stworzone przez prof. Czarneckiego i Wodziczki nie po to, by planować w nich lasy produkcyjne, a by realizować ideę miasta ogrodu, która nijak ma się do planów pracowni urbanistycznej.

Miasto kupi las?

Kiedy trzy lata temu podobna wycinka miała miejsce na tym terenie, Maciej Wudarski, dziś wiceprezydent Poznania, sugerował, że miasto powinno ten teren kupić, by go chronić.

Właściciel gruntu nie ukrywa, że rozmowy na temat sprzedaży czy zamiany gruntu prowadził z urzędnikami.

- Potwierdzam, że takie rozmowy są prowadzone. Nie znam jeszcze ich finału, dlatego nie chciałbym tej sprawy komentować - przyznaje Kowalczyk.

Marta Danielewicz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.