Prof. Ryszard Bugaj: Byłoby dobrze, żeby Tusk się zadeklarował

Czytaj dalej
Fot. Bartek Syta
Dorota Kowalska

Prof. Ryszard Bugaj: Byłoby dobrze, żeby Tusk się zadeklarował

Dorota Kowalska

- Wybory europejskie każą się Tuskowi dobrze zastanowić, czy ma z czym wrócić, czy może przyjechać na białym koniu, bo chyba w takiej roli chciał się ponownie pojawić w polskiej polityce. Natomiast, nie jestem pewien, czy jest oczekiwany w takiej roli - mówi prof. Ryszard Bugaj.

Jakieś nazwisko nowego ministra w rządzie Mateusza Morawieckiego pana zaskoczyło? Zdziwiło?
Nie, nie zaskoczyło. Myślę sobie jednak, że po tej rekonstrukcji rządu widać, iż ławka jest krótka. Trzeba jednak od razu zastrzec, że kiedy mieliśmy rekonstrukcję rządu Tuska, ławka też wydawała się krótka. Proszę sobie przypomnieć, jak ministrem spraw wewnętrznych została taka dama, która z wykształcenia była katechetką. Kto był blisko, kto się nasunął ten wszedł do rządu. Niepokoją wypowiedzi nowego ministra edukacji. Wydaje mi się, że są powody, aby ten minister szukał jakiegoś szerszego porozumienia, bo decyzje, które zostały podjęte wcześniej w sprawie tzw. reformy edukacji, są jakoś tam nieodwracalne. Trzeba z tym żyć, ale trzeba też szukać złagodzenia negatywnej strony tej reformy, choć ja nie twierdzę, że jest wyłącznie negatywna strona tych zmian, ale taka z pewnością też jest. I kiedy nowy minister zaczyna od twardych, ideologicznych deklaracji, to zamyka sobie drogę do dialogu. To fatalne. Minister powinien dążyć do dialogu z różnymi grupami, także opozycyjnymi.

Elżbieta Witek, nowa szefowa Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji przyznaje, że sprawy tego resortu są dla niej nowe. To chyba nie najlepiej wróży, bo to jednak kluczowe ministerstwo, nie uważa pan?
O tak, to zdecydowanie ważny resort. Jest problem, bo stosunkowo mało wiemy o nowych ministrach. Nie bardzo można odnaleźć w publicystyce informacji o ich „tożsamości programowej”. Weźmy ministra finansów, to bardzo ważna funkcja. Kiedy ministrem finansów był, ja wiem, Marek Belka, albo Jerzy Osiatyński - to są ekonomiści, o których orientacji w stosunku do różnych kwestii ekonomicznych wiedzieliśmy. Co wiemy w przypadku tego dżentelmena? Chyba nic. W każdym razie ja nie wiem nic o jego poglądach na wyzwania makroekonomiczne, przed którymi stoimy, szczególnie po napompowaniu do granic ogromnego ryzyka wydatków budżetowych.

I spory awans Jacka Sasina, który został wicepremierem!
Właśnie, właśnie. Dobrze, że pani zwraca uwagę na awans Sasina, który jest dla mnie dość kuriozalny. Facet zasłynął głównie z tego, że przygotował ustawę metropolitalną, z której się potem PiS wycofał. Nic też nie wiadomo o jego poglądach, o jego kompetencjach w tym obszarze, w którym będzie funkcjonował.

Trzydziestą rocznicę pierwszych na wpół wolnych wyborców opozycja i strona rządowa obchodzą oddzielnie. Źle się dzieje, prawda?
Oczywiście, że źle, ale też, moim zdaniem, złudzeniem było oczekiwanie, że będzie inaczej. Jest tak daleko posunięty proces polaryzacji polityki, są tak silne emocje, że chyba nie mogło być inaczej. Każda ze stron chce ten niewątpliwy sukces 4 czerwca jakoś zawłaszczyć dla siebie. Niektórzy odnoszą się do 4 czerwca z dodatkiem krytycyzmu, inni z dodatkiem pochwał. Ja bym oczywiście chciał, żeby było jak najmniej tego zawłaszczania, żeby została ocalona jak największa część tej tradycji, która pozostanie wspólna.

Myśli pan, że kiedyś dojdzie do wspólnych obchodów tego święta?
Nie za mojego życia, ale może tylko dlatego, że jestem już stary ?

Chyba pan przesadza z tą starością!
Wiem, co mówię. Mnie się wydaje, że problem nie jest nawet w tym, że te obchody są osobne, tylko w tym, że dochodzi do takich incydentów, jak ten w poniedziałek. Z jednej strony pani Dulkiewicz niewątpliwie chciała zaskoczyć premiera swoim zaproszeniem, doprowadzić go do konfuzji, z drugiej strony jego reakcja była straszna, okropna - premier nie znalazł czasu ani ochoty, żeby się zatrzymać, przywitać i zamienić kilku zdań. Takie incydenty są szczególnie przykre i miejmy nadzieję, że przynajmniej tego da się uniknąć, że tu osiągniemy jakiś „standard zachodni”, bo tam przy wszystkich różnicach zdań, przy całym napięciu, różnicy w ocenie różnych rzeczy przestrzegana jest pewna kindersztuba. U nas brak tej kindersztuby i to jest bardzo przykre.

Pan uważa, że wybory 4 czerwca były sukcesem?

Pozostało jeszcze 79% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Dorota Kowalska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.