Rasizm i nękanie w przedszkolu?

Czytaj dalej
Fot. Mariusz Kapała
Magdalena Balicka

Rasizm i nękanie w przedszkolu?

Magdalena Balicka

Mój syn zaczął moczyć się w nocy. Mówi, że pani krzyczy na niego, że jest brudasem.

Pani Monika, mama 5-letniego Mulata, twierdzi, że jej synek jest źle traktowany przez wychowawczynię Przedszkola nr 5 w Chrzanowie. Oskarża ją o rasizm i dyskryminowanie chłopca. Uważa, że opiekunka uwzięła się na jej dziecko przez odmienny kolor skóry i dłuższe włosy. Dyrekcja placówki twierdzi, że matka kłamie. Zdesperowana kobieta zaalarmowała o problemie policję i kuratorium oświaty.

Sprawa wczoraj trafiła do Prokuratury Rejonowej w Chrzanowie. - Będzie rozpatrywana pod kątem psychicznego znęcania się nad dzieckiem przez wychowawczynię - informuje Robert Matyasik, rzecznik chrzanowskiej policji.

Wszawica pretekstem?
- Zaczęło się od wszawicy w przedszkolu - opowiada pani Monika. Insekty znaleziono we włosach wielu dzieci. Wszystkie przedszkolaki i ich rodzice mieli zalecenie, by wykupić leki i wytępić pasożyty, ale tylko ona co kilka dni była wzywana do przedszkola w tej sprawie. - Jak wszyscy przez kilka dni stosowaliśmy środki na pasożyty, także ja z mężem i dwójka pozostałych dzieci. Zdezynfekowaliśmy cały dom - twierdzi chrzanowianka. Mimo to wychowawczyni zadzwoniła do niej z pretensjami.

- Powiedziała, bym obcięła „kłaki” dziecku. Już wtedy zaświeciła mi się czerwona lampka, jak można się tak wyrażać - mówi zbulwersowana kobieta. Od tamtego czasu regularnie była wzywana do przedszkola.

- Za każdym razem wmawiano mi, że syn ma nowe wszy, a ja biegałam z nim do pielęgniarki, która stwierdzała, że ma czystą głowę, i wydawała zaświadczenie - przekonuje. Zebrała ich całą teczkę.

- Napiętnowano moje dziecko publicznie. Wychowawczyni wytykała nas palcami jako tych, którzy przynoszą wszy - denerwuje się kobieta.

Na wniosek dyrekcji placówki odwiedziła ich w domu pracownica Ośrodka Pomocy Społecznej, żeby sprawdzić czystość. - W opinii napisała, że moje dziecko jest brudne. Ma niedomyte łokcie i kolana - załamuje głos pani Monika. Nie może zrozumieć, jak wykształcona kobieta może nie wiedzieć, że Mulaci mają naturalne przebarwienia skóry.- Poszłam do dyrektor i rozebrałam przy niej mojego syna. To było upodlenie, ale pokazałam jej, że te ciemne miejsca na ciele nie są brudem - mówi przez łzy.

Wcześniej nie było skarg
Mimo wielu zażaleń u dyrektorki, chłopczyk wciąż przychodził do domu zapłakany. - Gdy powiedział mi, że wychowawczyni nie pozwoliła mu bawić się misiem, bo go zawszy, serce mi pękło. Innym razem ubrał na głowę papierowy karton i powiedział, że pójdzie w nim do przedszkola, by pani na niego już nie krzyczała - dodaje matka. Jej syn zaczął moczyć się w nocy.

W minioną środę Jolanta Likus, dyrektor Przedszkola nr 5 w Chrzanowie, powiedziała, że nie ma nic do zarzucenia wychowawczyni. Uważa, że matka kłamie. - Przez dwa lata, od kiedy chłopczyk chodzi do przedszkola, nie było skarg. Problem zaczął się od wszy - powiedziała Likus. Dodała, że dziecko często chodziło do placówki brudne i zaniedbane. - Teraz trochę się poprawiło - zaznaczyła. Zarzekała się, że nikt nie zabronił chłopcu bawić się misiem ani innymi zabawkami. - Zabraliśmy zabawki do dezynfekcji. W tej grupie już nie ma maskotek - stwierdziła dyrektorka.

Wczoraj reporterzy „Gazety Krakowskiej” odwiedzili ponownie szefową przedszkola, aby spytać, czy zamierza wyciągnąć konsekwencje służbowe wobec podległej pracownicy. Nie chciała jednak rozmawiać.

- Nie będzie się w tej sprawie wypowiadała ani wychowawczyni, ani ja. Nikogo nie zamierzam zwalniać, a to, co mówi matka, to oszczerstwa - powiedziała Jolanta Likus, wypraszając nas z dyrektorskiego pokoju.

Matka chce przepisać chłopca do innego przedszkola. - Kilka tygodni temu był na dyżurze w „ósemce”. Uśmiechnięty i zadowolony. Panie także nie narzekały - zauważa.

Kiedy jednak zaczęła starać się o przeniesienie, okazało się, że nie ma miejsc. Psycholog, którego odwiedziła, jest zdania, że dopóki dziecko nie zmieni otoczenia, może mieć problemy emocjonalne.

Chrzanowianka zgłosiła dyskryminację swojego dziecka na policję oraz do wydziału edukacji w Chrzanowie i Kuratorium Oświaty w Krakowie.

- Sprawa jest delikatna, nie ma żadnych dowodów. To słowo przeciwko słowu - przyznaje Beata Drabiec, naczelniczka wydziału edukacji Urzędu Miasta i Gminy w Chrzanowie. Mimo to daleka jest od tego, by w stu procentach wierzyć władzom przedszkola. - Istnieje coś takiego jak wypalenie zawodowe, przemęczenie - przypomina. Zaznacza, że opowieść pani Moniki jest bulwersująca i jeśli faktycznie pracownik nie potrafił odróżnić przebarwień na skórze od brudu, to niczym nie można tego usprawiedliwiać. - Podobnie jak tego, że dziecko słyszy komentarze dotyczące wszy, czystości - dodaje naczelniczka. Dała słowne upomnienia dyrektorce przedszkolnej „piątki” i poprosiła, by ta porozmawiała ze swoją pracownicą, upomniała ją i zrobiła z tej rozmowy służbową notatkę.

Posypią się kontrole
Chłopiec od kilku dni nie uczęszcza do przedszkola, histeryzuje na samą myśl o spotkaniu z wychowawczynią. Mama szuka teraz dla niego placówki w innym mieście. Liczy na pomoc prokuratury, kuratorium oświaty i Rzecznika Praw Dziecka.

- Lada dzień rozpoczniemy postępowanie wyjaśniające - informuje Dorota Skwarek, dyrektor wydziału nadzoru pedagogicznego Małopolskiego Kuratorium Oświaty. Kontrolę zapowiada też Rzecznik Praw Dziecka.

Magdalena Balicka

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.