Katarzyna Piojda

Tak Jezus umierał na krzyżu. W męczarniach

Tak Jezus umierał na krzyżu. W męczarniach   Fot. pixabay.com
Katarzyna Piojda

Rozmowa z prof. dr hab. med. Władysławem Sinkiewiczem, kardiologiem i przewodniczącym Komisji Bioetycznej Bydgoskiej Izby Lekarskiej o medycznych aspektach cierpienia i śmierci krzyżowej Jezusa.

Dlaczego ukrzyżowanie, jedna z najokrutniejszych metod uśmiercania, została wybrana w przypadku Chrystusa?
Bluźnierstwo przeciw imieniu Boga, o co oskarżono Jezusa, zgodnie z prawem Mojżeszowym sądy żydowskie - z jerozolimskim Sanhedrynem na czele - karały śmiercią. Ukrzyżowanie nie było rodzajem kary śmierci stosowanej przez Żydów. Osoby takie w zwyczaju i prawie żydowskim przeważnie kamienowano, co znajduje swoje potwierdzenia w ewangeliach. W przypadku Jezusa kara miała być wyjątkowo dotkliwa, czyli właśnie ukrzyżowanie. Ukrzyżowanie było stosowane jednakże tylko przez Rzymian i to wobec niewolników i dezerterów, dlatego faryzeusze i podburzona, a może nawet przekupiona gawiedź wymusili na Piłacie ogłoszenie tego wyroku. Pamiętajmy, że ukrzyżowanie, zgodnie ze starożytnymi źródłami, było niewątpliwie jedną z najsroższych i najbardziej poniżających rodzajów kary w antycznym świecie. Żydowski historyk, Józef Flawiusz, najlepiej opisał ją jako „najbardziej wstrętną ze śmierci”, a Cyceron jako „najbardziej okrutną i najohydniejszą”.

Czy już samo przybijanie gwoździ do rąk i nóg może prowadzić do śmierci?
Tak zadane cierpienie nie prowadzi bezpośrednio do śmierci, ale powoduje trudny do zniesienia ból, dziś nie do opanowania nawet środkami narkotycznymi. Rozciągnięte w dół ciało obciążało głównie dłonie (Jezus według śladów na Całunie Turyńskim ważył ok. 80 kg) poranione przeszywającymi gwoźdźmi, co było dla skazańca okropną torturą.

Czy postura, wiek, a nawet aktualna pogoda mogły wpływać na długość konania człowieka?
Te okoliczności, warunki w jakiś sposób mogą wpływać na czas konania, ale głównym czynnikiem przyspieszającym zgon była intensywność biczowania. Biczowanie było zwyczajowym przygotowaniem przed egzekucją ukrzyżowania. Wykonywali je dwaj żołnierze. Od ich dyspozycji fizycznej i nastawienia psychicznego do ofiary zależała intensywność i siła uderzeń, które miały na celu uzyskanie omdlenia, a nawet doprowadzenie do śmierci. Przypomnijmy, że Rzymianie, w przeciwieństwie do Żydów, nie ograniczali liczby razów bicza. Stosowano bicze o krótkiej rękojeści z kilkoma rzemieniami zakończonymi żelaznymi kulkami lub ostrymi kośćmi zwierzęcymi, które podczas uderzeń masakrowały ciało ofiary, rozrywały naczynia, odsłaniały nerwy, penetrowały do kości oraz uszkadzały nawet opłucną i miąższ płuca.

Jak wyglądało swoiste „przygotowanie” skazanych do ukrzyżowania? Podobno najpierw dawano im jakąś miksturę do wypicia...
Mikstura miała raczej znaczenie symboliczne, bo jak ocet, którego Jezus odmówił, mógł zmniejszyć okropny ból? „Przygotowaniem” było właśnie biczowanie i zadane rany jeszcze przed biczowaniem, gdyż wstępem do ukrzyżowania było zwyczajowe bicie skazańca, zwłaszcza po twarzy. Wymierzane razy, zwane policzkowaniem, były w rzeczywistości uderzeniami pięściami lub wręcz kijem. Jezusa zwyczajem rzymskim bito z lewej strony i na uderzenia narażona była głównie prawa strona twarzy, która została prawie zmasakrowana. Wytworzony duży krwiak pod okiem znacznie utrudniał, jeżeli nie uniemożliwiał, widzenie. Szeroka rana od nosa przez policzek, liczne krwiaki i pęknięta żuchwa świadczą o szczególnie stosowanym okrucieństwie. Uderzeniami przecięto łuki brwiowe i złamano nos.

Więcej o torturach zadawanych Jezusowi i jego śmierci na krzyżu - w dalszej części artykułu.

Pozostało jeszcze 62% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Katarzyna Piojda

Miałam 6 lat, gdy postanowiłam zostać dziennikarką. I tak też wyszło. Piszę o bezrobotnych, bezdomnych, ubogich, czyli o ludziach, którzy znaleźli się na życiowym zakręcie i trudno im z niego wyjść. Samo pisanie w tym przypadku to za mało. Staram się więc im pomóc wyjść z tego zakrętu. Zajmuję się także tematyką bydgoskiej oświaty. Piszę również do serwisów Regiodom.pl i Strefa Biznesu.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.