Tamara Miansarowa już nie zaśpiewa „Zawsze niech będzie słońce”

Czytaj dalej
Tomasz Szymczyk

Tamara Miansarowa już nie zaśpiewa „Zawsze niech będzie słońce”

Tomasz Szymczyk

Na Cmentarzu Trojekurowskim w Moskwie pochowano piosenkarkę, która wykonała przebój śpiewany też przez Polaków.

Sołniecznyj krug, niebo wokrug, eto risunok malcziszki... - tak zaczynała się piosenka, którą przed laty śpiewały wszystkie polskie dzieci, a i do dzisiaj jest jedną z najbardziej znanych w Polsce rosyjskich piosenek, a przy okazji - mało kto pamięta -laureatką jednego z pierwszych festiwali piosenki w Sopocie.

Piosenki „Zawsze niech będzie słońce” nie zaśpiewa już nigdy jej pierwsza wykonawczyni. Tamara Miansarowa zmarła w Moskwie w ubiegłą środę w wieku 86 lat. Wczoraj w rosyjskiej stolicy, na Cmentarzu Trojekurowskim, odbył się pogrzeb artystki.

Pianistka piosenkarką

Tamara Miansarowa urodziła się w 1931 roku w ukraińskim mieście noszącym dzisiaj nazwę Kropywnyckyj, a wtedy Zinowiewsk, które przez wiele lat było Kirowohradem. Ojciec Grigorij Riemniow i matka Anastasija byli artystami. Śpiewała od dziecka, zarówno w cerkiewnym chórze, jak i państwowym domu kultury w Odessie. Wojnę z rodziną przeżyła w białoruskim Mińsku, później została studentką moskiewskiego Konserwatorium, gdzie ukończyła dwa wydziały: fortepianu (w klasie Lwa Oborina - zwycięzcy pierwszego Konkursu Chopinowskiego) i śpiewu. Z występami zaczęła jeździć po całym Związku Radzieckim.

W 1962 roku wzięła udział w Światowym Festiwalu Młodzieży i Studentów w Helsinkach, gdzie była tylko jedną z ośmiuset członków radzieckiej delegacji. Miansarowa nie miała tam śpiewać, jednak przypadek zdecydował, że zastąpiła chorego kolegę i... wygrała zdobywając pierwszą w historii zagraniczną nagrodą dla radzieckich piosenkarzy. Rok później miała wyjechać do Sopotu, gdzie postanowiła zaśpiewać piosenkę „Zawsze niech będzie słońce”, którą śpiewała już, zresztą, w Helsinkach. Ale ta decyzja nie spotkała się z entuzjazmem radzieckich decydentów.

Utwór mało poważny?

- Kierownictwu i melodia, i słowa wydały się mało poważne dla międzynarodowej publiczności. W końcu przekonałam ich, że ta piosenka ma wszystko, czego trzeba ludziom, którzy przeżyli wojnę” - mówiła po latach w wywiadzie dla pisma „Rabota i zarpłata”.

Słowa refrenu - zawsze niech będzie słońce, zawsze niech będzie niebo, zawsze niech będzie mama, zawsze niech będę ja - już w 1928 r. pojawiały się w jednym z pism dla nauczycieli. Później czterowiersz zagościł na plakacie autorstwa Nikołaja Czaruchina. Plakat zobaczył poeta Lew Oszanin, który szybko napisał zwrotki. Muzykę skomponował Arkadij Ostrowski i okazało się, że utwór jest prawdziwym hitem.

Występ Miansarowej w hali Stoczni Gdańskiej, gdzie odbywały się pierwsze sopockie festiwale, zakończył się prawdziwą owacją. Od jurorów, wśród których byli m.in. Jan Brzechwa, Jerzy Jurandot czy Władysław Szpilman, Miansarowa otrzymała tyle samo punktów, co Francuzka Simone Langlois i obie zdobyły główną nagrodę festiwalu. Ludzie oszaleli na jej punkcie, prasa nazwała ją Słowikiem Moskwy, a orkiestra, z którą występowała - Słoneczkiem. W sprzedaży pojawiły się nawet perfumy nazwane na jej cześć „Tamara”.

Sama artystka wystąpiła z recitalem dla polskiej telewizji, włączyła też do swojego repertuaru polskie piosenki - „Parasolki” z repertuaru Marii Koterbskiej czy piosenkę „Ryżyk”, będącą rosyjską wersją „Rudego rydza” Heleny Majdaniec.

Po nowemu na estradzie

Tamara Miansarowa szybko stała się gwiazdą numer jeden.

- Pracowaliśmy razem. Razem występowaliśmy na konkursie w Sopocie, gdzie zdobyła pierwszą nagrodę. Tamara była pianistką, i to bardzo dobrą pianistką, a potem zaczęła śpiewać i pojawiły się pierwsze hity. Razem śpiewaliśmy „Zawsze niech będzie słońce”. Bardzo szybko, występując na „Gołubych ogonkach”, zdobyła popularność. Tamara jako pierwsza na estradzie zaczęła interpretować piosenki, a my wszyscy byliśmy poważni w krawatach, sukniach i garniturach - wspomina w rozmowie z RIA Nowosti inny radziecki gwiazdor Josif Kobzon.

Gwiazda na indeksie

Popularnością wśród publiczności cieszyć zaczęły się nie tylko śpiewane przez Miansarową melodie rosyjskie. Ludzie domagali się też wykonywanych przez nią twistów i charlestonów. Ogromnym przebojem stała się m.in. piosenka „Cziornyj kot”. To może z racji sięgnięcia po dźwięku ze „zgniłego imperialistycznego zachodu” artystka szybko straciła uznanie u radzieckich decydentów odpowiedzialnych za kulturę. Zwłaszcza u Siergieja Łapina, breżniewowskiego szefa radzieckiego radiokomitetu, który zabronił pokazywania w telewizji mężczyzn z brodami czy kobiet w okularach.

Na fali cenzury z anteny zdjęto kilka programów, po konflikcie arabsko-izraelskim przestano też zapraszać artystów pochodzenia żydowskiego, ale nie było to jedyną przyczyną represji, które dotknęły również i Tamarę Miansarową. Przestano wtedy ją pokazywać w telewizji i puszczać jej piosenki w radiu, nie zezwalano na wyjazd za granicę. Wstrzymana została również emisja nakręconego przez telewizję filmu z jej piosenkami. Miansarowa zamieniła wtedy Moskwę na Donieck. Nagrała też kilka piosenek w języku ukraińskim.

Zabroniono jej wykonywania m.in. wspomnianego „Czior-nego kota”. W 1966 roku poproszono ją o złożenie dokumentów pozwalających na przyznanie tytułu Zasłużonej Artystki RFSRR. Miansarowa dokumenty złożyła i wyjechała na występy. Poprzyjeździe okazało się, że zmieniło się kierownictwo Moskon-certu, a dostarczone przez nią papiery zniknęły.

- Poszłam do nowego dyrektora, a tam powiedziano mi: „Przecież pani wszystkie nagrody otrzymała za granicą, a my w ogóle nie wiemy, jak pani śpiewa”. Przyszłam do domu i napisałam podanie o zwolnienie. Nikt mnie nie zatrzymywał - wspominała po latach.

W górniczych klubach

Chociaż w Moskwie mówiono, że piosenkarka wyjechała do Izraela, Miansarowa cały czas starała się występować. Głównym miejscem jej pracy stała się filharmonia w stolicy Donbasu. Występy w górniczym zagłębiu dały jej przydomek „Szachtarska sława”. Do łask Miansarowej udało się wrócić dopiero w czasach Gorbaczowowskiej pieriestrojki. Udział w pracach jury na festiwalu w Sopocie w 1988 roku był dla artystki jednym z pierwszych po wielu latach zawodowych wyjazdów za granicę. W tym samym roku została przyjęta do słynnego GITIS-u jako nauczycielka śpiewu, co było oficjalnym końcem ponadpiętnastoletniego wyklęcia.Ещ

List do Janukowycza

Lata dziewięćdziesiąte to już pełnoprawny powrót Tamary Miansarowej do radia i telewizji. Znów można jej było posłuchać w Moskwie czy Petersburgu. W 2005 roku w moskiewskiej Państwowej Centralnej Sali Koncertowej „Rosija” odbył się jej koncert jubileuszowy, podczas którego nie zabrakło oczywiście piosenki „Zawsze niech będzie słońce”.

W ostatnich latach o Miansarowej często pisano w rosyjskiej kolorowej prasie. Rosjanie podkreślali, że piosenkarka podpisała w 2014 roku wezwanie do ówczesnego prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza do zaprowadzenia w kraju porządku przy użyciu wszelkich możliwych środków. Ale dziennikarze opisywali również życie rodzinne czterokrotnie wychodzącej za mąż piosenkarki i jej związane z wiekiem dolegliwości zdrowotne.

Ostatnie lata Miansarowa spędziła w łóżku. Ostatni mąż piosenkarki, młodszy od niej Mark Feldman żalił się, że nie odwiedzają jej dzieci z poprzednich małżeństw: syn Andriej i córka Jekatierina. Andriej Miansarow odpowiadał potem w jednym z wywiadów, że nie zapomniał o matce, ale rzadko się z nią z kontaktował, aby nie powodować konfliktów z ojczymem. W mediach można też było przeczytać o kłopotach finansowych rodziny i zbiórce pieniędzy na operację i rehabilitację artystki.

- Kiedy występowała na estradzie. Nie było pojęcia „gwiazda”. Artyści estrady wielkich pieniędzy nie zarabiali - tłumaczył kilka lat temu Komsomolskiej Prawdzie Mark Feldman.

Na początku lipca piosenkarka trafiła do szpitala z zapaleniem płuc. Nie wróciła już do domu. Zmarła w ubiegłą środę. Utwór „Zawsze niech będzie słońce” na zawsze pozostanie już jednak chyba w Polsce symbolem rosyjskiej muzyki.

Tomasz Szymczyk

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.