To nasi bohaterowie? Historycy mają wątpliwości [ZDJĘCIA]

Czytaj dalej
Fot. Małgorzata Jabłońska
Małgorzata Jabłońska

To nasi bohaterowie? Historycy mają wątpliwości [ZDJĘCIA]

Małgorzata Jabłońska

75 lat temu siedmiu młodych mężczyzn zostało zamordowanych przez Niemców. Zginęli, bo należeli do tajnego związku? A może powodem była nieszczęśliwa miłość?

Odsłonięcie pomnika pamięci siedmiu młodych mężczyzn, zamordowanych przez Niemców w 1941 roku było bardzo uroczyste i wzruszające. Ale wraz z pomnikiem pojawiły się pytania, czy rzeczywiście należeli oni do tajnej organizacji. W 1941 roku do swoich domów nigdy nie wrócili: Edward Czaplicki (21 lat), Czesław Dańkowski (22 lata), Jan Ferenc (23 lata), Mieczysław Kobyliński (27 lat), Czesław Kosielski (24 lata), Jan Szczepkowski (22 lata) i Marian Sztukiert (22 lata). Mężczyźni zostali osadzeni w budynku żandarmerii przy ul. Rudej w Chorzelach, a potem przewiezieni do Działdowa i to tam prawdopodobnie ich zamordowano.

Należeli do tajnego związku

Tablica z nazwiskami zamordowanych pojawiła się po raz pierwszy na cmentarzu parafialnym w Chorzelach w 1990 roku. W 2010 roku symboliczna mogiła doczekała się renowacji. 11 września tego roku, obok symbolicznego grobu, został odsłonięty pomnik w formie drzewa (z obciętymi konarami i karabinami opartymi o pień). Tego dnia przypomniano także historię sprzed 75 lat. Z ulotki informacyjnej i wystąpień samorządowców uczestnicy uroczystości dowiedzieli się, że zamordowani mieszkańcy Chorzel prowadzili konspiracyjną, antyniemiecką działalność. Burmistrz Chorzel Beata Szczepankowska mówiła:

- W tym roku mija 75. rocznica śmierci siedmiu młodych mężczyzn należących do tajnego związku „Strzelec”. Związek kontynuował tradycję dawnego Związku Strzeleckiego, powołanego w czasach I wojny światowej przez Józefa Piłsudskiego. Zadaniem organizacji była walka o honor, szlachetność i wolność narodu polskiego. Pozbawieni egoizmu, swoje życie ofiarowali, byśmy mogli żyć w wolnej, niepodległej, demokratycznej Polsce. Jesteśmy dumni z ich moralnego, niezłomnego kręgosłupa, którego nie mógł złamać strach i lęk przed wrogim niemieckim okupantem. To nasi bohaterowie, to nasz wzór do naśladowania.

Były spotkania, miłość, lista i zdrada

To co dla władz Chorzel jest oczywiste, dla historyków już takie nie jest. Wątpliwości regionalistów zaczynają się już na etapie samego funkcjonowania w czasach okupacji organizacji o nazwie „Związek Strzelców”. Źródła potwierdzają wprawdzie istnienie w Chorzelach jednego z kół związku, jednak dotyczy to wyłącznie okresu przed drugą wojną światową.

Urzędnicy z kolei tłumaczą, że zbierali informacje od bezpośrednich świadków tamtych wydarzeń, m.in. od Stefana Szczepkowskiego (brata zamordowanego Jana Szczepkowskiego) oraz Apolonii Budnej (siostry zamordowanego Mariana Sztukierta). Opracowaniem relacji świadków zajmował się Andrzej Kowalewski, sekretarz Chorzel. Z jego zapisów wynika, że w 1941 roku do związku „Strzelec” należała większość młodzieży z Chorzel. Związek ten przygotowywał młodzież do walki z okupantem.

Młodzi mieszkańcy Chorzel wykonywali rozkazy na terenie swoje miejscowości. Jeden ze Strzelców (Bolesław Kruppe) zdradził jednak (prawdopodobną przyczyną wydania kolegów był zawód miłosny) i przekazał listę uczestników żandarmom. Osoby z niej zostały zabrane nocą z domów i przewiezione do Działdowa, gdzie prawdopodobnie ich zamordowano, chociaż rodzinom, pomimo prób, nie udało się ustalić ani miejsca śmierci, ani miejsca pochówku.

Urzędnicy przypominają też, że nie tylko gmina Chorzele starała się o kultywowanie pamięci zamordowanych „Strzelców”.

- Już w 1989 roku z inicjatywą wyszli sami mieszkańcy, którzy chcieli upamiętnić swoich kolegów i członków rodzin. Zawiązany został wtedy komitet społeczny, w którym zasiadali członkowie Związku Bojowników o Wolność i Demokrację (ZBoWiD). Szczególnie aktywni w komitecie byli: Marian Szczepkowski, Mieczysław Rudzki, Antoni Radomski, Eugeniusz Zembrzuski, Teofil Gut i Mieczysław Tański. Część działaczy ZBoWiD-u była świadkami wydarzeń w 1941 roku i potwierdzali oni konspiracyjny charakter działalności młodych mieszkańców Chorzel - tłumaczy rzecznik prasowa UMiG Chorzele, Monika Sobierajewska.

Społeczny komitet, w porozumieniu z ówczesnymi władzami, doprowadził do odsłonięcia tablicy pamiątkowej, w sierpniu 1990 roku. Po kilkunastu latach tablica zaczęła niszczeć. W związku z tym w 2010 roku wymieniono tablicę, tym razem wykonana została z granitu. Tablicę sfinansował Komitet Odnowy Zbiorowej Mogiły Żołnierzy Brygady Syberyjskiej, założony przez Towarzystwo Przyjaciół Chorzel.

Podziemia podczas okupacji tu nie było

Michał Wiśnicki, prezes TPCH potwierdza, że w 2010 roku, staraniem Towarzystwa Przyjaciół Chorzel, wykonano nową tablicę na nowym fundamencie. Został jednak stary napis, mówiący, że zamordowani byli ofiarami faszyzmu.

Nie ma jednak ani jednego dowodu na to, że jakakolwiek działalność konspiracyjna była prowadzona na terenie Chorzel w 1941 roku. Z zebranych przez nas relacji wynika dość jasny obraz, że Związek Strzelecki istniał w Chorzelach w latach 30. XX wieku i faktycznie należało do niego nawet 30-40 osób. Nie udało się natomiast nam natrafić na choćby jedną wzmiankę czy relację, że Związek funkcjonował także podczas okupacji.

Z wiedzy Michała Wiśnickiego wynika, że ofiarami działalności konspiracyjnej w Chorzelach byli Henryk Zagórny i Stanisław Komosiński, którzy ponieśli śmierć za kolportaż nielegalnej prasy i tajne nauczanie.

- Po za nimi, nie ma doniesień na temat żadnych innych śmiertelnych ofiar podziemnej, antyniemieckiej działalności. Jeśli chodzi o młodych, zamordowanych mieszkańców Chorzel, do dziś nie udało się ustalić pewnych faktów dotyczących ich zatrzymania i śmierci. Dla przykładu - istnieją sprzeczne relacje dotyczące aresztowania, ponieważ pojawiają się głosy, że młodzi ludzie zostali aresztowani bezpośrednio w miejscu, w którym się spotykali. Wszyscy świadkowie są natomiast zgodni, że ich spotkania były natury towarzyskiej, nie zaś konspiracyjnej.

Byliśmy zdziwieni inicjatywą gminy

Michał Wiśnicki, około 10 lat temu, spisał nawet obszerną relację Stefana Szczepkowskiego, którego brat Jan był w grupie zatrzymanych, a później poniósł śmierć. Stefan Szczepkowski mówił przed laty, że działalność grupy nie była żadną konspiracją, tylko koleżeńskimi spotkaniami, najczęściej w domu państwa Kosińskich przy ul. Cmentarnej, gdzie mieszkały dwie ładne dziewczyny.

- Historycznie nie znajdziemy nic co mogłoby wskazywać na działalność konspiracyjną tych młodych ludzi. Nie ma na to żadnych dowodów i śladów. We wszystkich relacjach pojawiają się natomiast hasła: zawód miłosny, zdrada, donos. Ponadto Kruppe był najprawdopodobniej nielubiany przez grupę znajomych. Jeśli chodzi o wrześniowe obchody, to nic z nami nie było konsultowane. Byliśmy bardzo zdziwieni inicjatywą gminy - dodaje Michał Wiśnicki.

Przeciw wersji mówiącej o niepodległościowej działalności młodych mężczyzn przemawia także okoliczność, że Chorzele były zbyt małym miastem, by łatwo można było tu prowadzić działalność opozycyjną. 1 września 1939 roku Chorzele zostały poddane niemieckiej okupacji. Podczas II wojny światowej była tu policja bezpieczeństwa, policja porządkowa, funkcjonariusze żandarmerii oraz policji pomocniczej. Historycy są zdania, że nawet najbardziej beztroscy konspiratorzy nie zdecydowaliby się w takiej sytuacji na organizowanie podziemnych spotkań.

Małgorzata Jabłońska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.