Tragiczna historia rodziny Frykowskich. Czy ciążyło nad nimi fatum?

Czytaj dalej
Fot. Grzegorz Gałasiński
Anna Gronczewska

Tragiczna historia rodziny Frykowskich. Czy ciążyło nad nimi fatum?

Anna Gronczewska

Frykowscy to jedna z najbardziej tragicznych, a przez to tajemniczych rodzin w regionie łódzkim. Śmierć ojca Wojciecha i jego syna Bartka dzieliło trzydzieści lat.

Frykowscy są znaną w Łodzi rodziną. O seniorze rodu Janie mówiono by dzisiaj, że jest znakomitym biznesmenem. Po wojnie ówczesne władze nazywały go z pogardą „prywatną inicjatywą” i tylko zastanawiały się jak zniszczyć. Syn Wojtek był przedstawicielem „bananowej młodzieży”. Żył jak chciał, a nie tak, jak nakazywała władza...

Roch Frykowski, dziadek Wojtka, walczył w Powstaniu Wielkopolskim. Mieli z żoną dziesięcioro dzieci - wśród nich Jana. Ten przed wojną pracował między innymi jako goniec w piśmie „Orędownik”. Swoją żonę Teofilę, która pochodziła z Łodzi, poznał na jednym z zebrań młodzieży endeckiej. Po ślubie zamieszkali w rodzinnym mieście Teofili. Jan miał głowę do interesów. Już przed wojną byli właścicielami samochodu marki Packard.

Wojtek urodził się w Łodzi, 22 grudnia 1936 roku. Miał dwóch braci: Jerzego i Macieja. Jerzy skończył prawo i został producentem filmowym. Pracował m.in. z Jerzym Hoffmanem przy „Ogniem i mieczem”. Maciej został socjologiem.

Wojnę Frykowscy spędzili w Częstochowie. Z Łodzi zostali wysiedleni. W czasie wojny Jan też prowadził interesy. Bywał częstym gościem w Krakowie. Prowadził tam między innymi interesy z hrabią de Lavaux, osobą znaną w krakowskim świecie biznesu. Inwestował też w Warszawie. Miał w stolicy fabrykę bawełny, która spłonęła podczas Powstania Warszawskiego.

Po wojnie, mimo że nastała nowa władza, Frykowskim dalej się powodziło. Wrócili do Łodzi. Zamieszkali przy ul. Brzeźnej. Wojtek chodził do prywatnej szkoły Zimowskiego, jednej z najdroższych w mieście. Szkołę jednak szybko zamknięto.

Tymczasem jego ojciec założył w Gdańsku firmę transportową. W Łodzi prowadził przędzalnię i hurtownię tkanin. Był właścicielem firmy Modne Tkaniny. Był też właścicielem firmy produkującej artykuły chemiczne i medyczne, która znajdowała się w Lesznie.

Ale szczęście nie trwa wiecznie. W 1950 roku Jan Frykowski trafił do więzienia. Miał produkować dla „band”. Po kilku miesiącach wyszedł na wolność. Otworzył w Łodzi małą fabryczkę produkującą apaszki, chusty i krawaty.

- W latach sześćdziesiątych to byli jedni z najbogatszych ludzi w Łodzi - wspomina kobieta, która znała rodzinę. - Jan był wysokim, przystojnym, bardzo kulturalnym i sympatycznym mężczyzną. Zawsze elegancko się ubierał. Miał gust.

Frykowskim powodziło się dobrze. Mówiono, że zgromadzili spore zasoby złota i dolarów jeszcze z czasów przedwojennych. Mimo że wokół panował siermiężny socjalizm, oni mieli kilka samochodów. Ich sąsiedzi z ul. Brzeźnej wspominają, że byli właścicielami: opla supra, dekawki, mercedesa. Tymi autami lubili wyjeżdżać na wypoczynek do Sopotu...

W 1962 roku Jan Frykowski znów trafił do więzienia. Rodzina tłumaczyła, że była to zemsta władzy. Oskarżono go, że przed laty kupił do swej fabryczki kradzioną przędzę. Jan dowiedział się, że ma po niego przyjść milicja. Udało mu się uciec. Przez pewien czas się ukrywał. Rozesłano za nim listy gończe.

Po zbrodni jaka miała miejsce w willi Polańskiego znany polski reportażysta Krzysztof Kąkolewski napisał książkę „Jak umierają nieśmiertelni”. Wiele miejsca poświęcił w niej Wojtkowi i rodzinie Frykowskich. Jego stryj, Zygmunt, który był księdzem, między innymi wieloletnim proboszczem w parafii w Topoli Królewskiej koło Łęczycy, po latach powiedział, że gdyby książka ta ukazała się w innych czasach to sławny reportażysta do dziś płaciłby rodzinie odszkodowania. Tyle było w niej oszczerstw...

Sprawę uwięzienia Jana Frykowskiego Krzysztof Kąkolewski też opisał. Napisał, że udało mu się uciekać przez rok i kosztowało go to milion złotych. A jakaś tajna organizacja miała mu pomóc w przedostaniu się do Szwecji. Przed laty, nieżyjący już ks. Zygmunt Frykowski, który po przejściu na emeryturę mieszkał na plebanii łódzkiego kościoła św. Kazimierza, tylko kręcił głową, gdy przypominał sobie te „rewelacje” o swoim bracie. Ale rzeczywiście Jan Frykowski próbował dostać się do Szwecji. Wydał go jednak rybak z kutra, którym miał płynąć. Frykowski został aresztowany. Skazano go na trzy lata więzienia. Wyszedł po dwóch... Z książki Krzysztofa Kąkolewskiego wynika, że to podobno Jan Frykowski ustalał czarnorynkowy kurs dolara...

W latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych Wojtka znała cała Łódź. Mówiono o nim „polski playboy”. Nie mógł narzekać na brak pieniędzy. Zawsze widywano go w towarzystwie pięknych dziewczyn.

- Był przystojny, ale uważam że jego syn Bartek był ładniejszy - mówi jedna ze znajomych rodziny. - Wojtek miał taki bokserski nos. Ale widać kobietom się to podobało.

Jan był w więzieniu, gdy Wojciech Frykowski poślubił Agnieszkę Osiecką. Podarował młodej parze pałacyk w Radonicach niedaleko Warszawy. Agnieszka i Wojtek poznali się w Łodzi, gdzie poetka studiowała reżyserię. Ślub odbył się w Zakopanem. Świadkami byli znany aktor Bogusław Kobiela i kompozytor Wojciech Komeda. Małżeństwo nie przetrwało sześciu miesięcy.

- Jeśli idzie o mojego pierwszego męża, Wojtka Frykowskiego, to podejrzewam, choć nie najlepiej to o mnie świadczy, bo już byłam wtedy mocno dojrzałą dziewczyną, że to również był tylko flirt, a nie miłość - mówiła po latach poetka. - Wojtek był postacią tak malowniczą, że w wielu ludziach, nie tylko we mnie, wzbudzał fascynacje literackie. Posiadał swoisty dar uwodzenia ludzi, nie tylko kobiet, ale i mężczyzn. Każdy miał wrażenie, że w chwili poznania Wojtka otwierał się przed nim baśniowy świat kolorowych przygód. Przez kilka tygodni byłam zakochana jak głupia koza. Serce mi skakało jak na zabawie...

W Radonicach Agnieszka i Wojciech organizowali liczne przyjęcia. Bywali na nich Stanisław Dygat, Zbigniew Cybulski i Jerzy Skolimowski.

Agnieszka Osiecka nie była pierwszą żoną Wojtka. Została nią pod koniec lat pięćdziesiątych Ewa Kwaśniewska, która uchodziła za najpiękniejszą dziewczynę w Łodzi. Pracowała jako modelka „Telimeny”. Była od Wojtka dużo młodsza. Gdy się poznali chodziła do drugiej klasy liceum. On studiował na Politechnice Łódzkiej. Wzięli ślub pod koniec 1958 roku w łódzkiej katedrze. Potem było przyjęcie w Grand Hotelu. Ewa była już w ciąży. W marcu następnego roku przyszło na świat ich jedyne dziecko - Bartek. Ale w małżeństwie się nie układało. Podobno Wojtek był zazdrosny o piękną Ewę... Rozwiedli się, gdy Bartek miał dwa lata.

Ewa wyjechała do Paryża. Wyszła za bogatego Francuza i dziś nazywa się Morelle. Kilka lat temu wydała książkę „Słodkie życie” opowiadającej o życiu towarzyskim w rzeczywistości lat sześćdziesiątych XX wieku.

Wojtek Frykowski jako najstarszy syn miał przejąć rodzinną fabryczkę.

- Dlatego studiował włókiennictwo na Politechnice Łódzkiej - mówi znajoma rodziny. - Był bardzo zdolny. Skończył studia, ale rodzinny biznes go nie pociągał. Wolał inny świat...

Miał pieniądze, mieszkanie, gdzie można było się spotykać Bywał stałym gościem w legendarnej „Honoratce”, gdzie spotykała się elita artystyczna miasta. Lubił chodzić na ul. Targową, do Szkoły Filmowej. Szybko po mieście zaczęła krążyć paczka: Frykowski, Roman Polański, Andrzej Kondratiuk, syn dyrektorki Muzeum Włókiennictwa oraz architekt Michał Żołnierkiewicz. Z czasem Wojtek został też studentem szkoły filmowej. Dostał się na reżyserię. Był na jednym roku między innymi z Markiem Piwowskim. Ale Wojtek nie skończył studiów.

- Pierwszy raz zobaczyłem go podczas urządzanego przeze mnie balu gałganiarzy - organizowanie zabaw było moją pasją - pisał w swej autobiografii Roman Polański. - Nie wpuściłem go wtedy: lubił rozrabiać, poza tym nie miał zaproszenia. Omal nie doszło do mordobicia, lecz później, gdy spotkałem go w jakimś barze na mieście, wystąpił z kieliszkiem wódki. Tak się zaczęła nasza długotrwała przyjaźń. Wojtek, z nosem boksera i lekkim grymasem ust, miał w sobie coś supermęskiego i wyglądał jak wykidajło z nocnego lokalu. Pod powierzchownością brutala kryła się natura łagodna, złote serce graniczące z sentymentalizmem i absolutna lojalność.

Frykowski namówił ojca, by dał Polańskiemu pieniądze na film „Ssaki”. Zagrali w nim między innymi Henryk Kluba i Michał Żołnierkiewicz. Ten ostatni zarabiał wielkie pieniądze malując między innymi 1-Majowe transparenty. Bardzo zależało mu by wystąpić w filmie Polańskiego. Podobno dał za to Wojtkowi Frykowskiemu 5 tysięcy złotych...

- Nie rozstawaliśmy się przez dwa lata - wspominał potem reżyser Annie Bikont, która napisała artykuł o rodzinie Frykowskich. - Ja mu imponowałem, że jestem taki wykształcony, on mi imponował, że był największym bandziorem w Łodzi. Nie było tego po nim widać.

A Wojtek Frykowski lubił się bić. Gdy szedł wieczorem Piotrkowską podejrzane towarzystwo schodziło mu z drogi. Wiedzieli co znaczy z nim zadrzeć. Zwykle używał swych umiejętności, gdy zobaczył, że kogoś biją...

W latach licealnych trenował pływanie. Kiedy więc Roman Polański kręcił słynny „Nóż w wodzie” zatrudnił go jako ratownika. Lubił jeździć szybko, startował w rajdach. Często rozbijał swoje auto. Był też znakomitym pokerzystą.

O jego bogactwie, szaleństwie krążyły w Łodzi legendy. Raz ponoć w swoim mieszkaniu urządził imprezę, która trwała dziesięć dni - tak pisał Kąkolewski. Bawić się miały na niej dwie ekipy filmowe, różni znajomi. W domu było za ciasno, więc impreza przeniosła się na dach. Tam nie brakowało dziewczyn i różnych scen. Ponoć zgorszone nimi były pracownice jednej ze znajdujących się obok fabryk włókienniczych. Zaczęły protestować. Skarżyły się, że te gorszące sceny odciągają ich mężów od pracy.

W Polsce było Wojtkowi za ciasno. Za granicę wyjeżdżali jego przyjaciele: Marek Hłasko, Roman Polański. Najpierw pojechał do Paryża. Tam pracował przy przeprowadzkach. Malował mieszkania. Chciał nawet razem z Markiem Hłasko zaciągnąć się do Legii Cudzoziemskiej. Do Stanów Zjednoczonych wyjechał dzięki pomocy Romana Polańskiego. Na miejscu wiele pomógł mu pisarz Jerzy Kosiński. Latem 1969 roku Roman Polański opuścił Hollywood i wyjechał do Londynu, by załatwiać sprawy związane z realizacją kolejnego filmu. W swej posiadłości przy 10050 Cielo Drive zostawił żonę, 26-letnią aktorkę Sharon Tate. Była w dziewiątym miesiącu ciąży. Za dwa tygodnie na świat miał przyjść Paul Richard Polański. Słynny reżyser poprosił Wojtka, by na czas jego nieobecności zaopiekował się Sharon.

Do posiadłości Polańskiego w Hollywood Wojtek Frykowski przyjechał z narzeczoną Abigail Folger. Feralnego 8 sierpnia w willi przebywał także były narzeczony Sharon, mistrz fryzjerstwa Jay Sebring. Było tuż po północy, gdy pod dom Polańskiego zajechali członkowie bandy Charlesa Mansona, dziecka 14-letniej prostytutki i jednego z jej klientów. Uważał się on za bóstwo i szatana jednocześnie. Nienawidził społeczeństwa amerykańskiego, bo odrzuciło jego piosenki. Banda Mansona z niesamowitym okrucieństwem zabiła wszystkich, których zastała w domu Polańskiego. Sharon zginęła od ciosów w serce, wątrobę i nerki. Podobno do końca osłaniała brzuch, w który nosiła swe dziecko. U Abigail stwierdzono 28 ciosów, a u Wojtka Frykowskiego - 5 uderzeń nożem! Kiedy przyjechała policja Wojtek Frykowski leżał na trawniku przed willą. Miał 37 lat...

W dwa lata po śmierci Wojciecha rodzina Frykowskich wszczęła sprawę przeciw Mansonowi o odszkodowanie. Adwokat żądał miliona dolarów odszkodowania dla Bartka (syna Wojciecha). Ostatni raz widział ojca, gdy miał pięć lat. Ale wciąż żył w cieniu jego legendy. Miał chyba 18 czy 19 lat, gdy opuścił mieszkanie dziadków w centrum Łodzi. Babcia, która go wychowywała, kupiła mu mieszkanie. Zamieszkał w nim z dziewczyną, Anną. Z tego związku urodziła się 39-letnia dziś córka Agnieszka, która kilka lat temu zmieniła swoje imię na Maja. Bartek Frykowski skończył Wydział Operatorski łódzkiej Szkoły Filmowej. Potem z rodziną przebywał przez kilka lat w Monachium. Wrócili trzy lata przed jego śmiercią. Zaczęło mu się coraz lepiej się wieść w zawodzie. Jako drugi operator pracował na planie największych polskich produkcji filmowych: „Ogniem i mieczem” oraz ,„Pana Tadeusza”.

Bartek miał często przebywać w Głuchach, w dworku Karoliny Wajdy, córki Andrzeja Wajdy i Beaty Tyszkiewicz. I tam doszło do kolejnej tragedii w rodzinie Frykowskich. Z materiałów zebranych przez prokuraturę, wynikało, że w pewnej chwili Bartek chwycił nóż i wsadził sobie w brzuch. Uznano, że to samobójstwo.

O jego córce Agnieszce Frykowskiej świat usłyszał w 2002 r., kiedy pojawiła się w trzeciej edycji „Big Brothera”. Wcześniej była skromną kierowniczką jednego z łódzkich punktów sprzedaży telefonów komórkowych. Szybko zaszokowała wszystkich pojawiając się w wannie z innym uczestnikiem programu, Łukaszem Wiewiórskim, zwanym „Kenem”. Po wyjściu z domu „Wielkiego Brata” stała się czołową polską celebrytką. Zmieniła swe imię na Maja i głośno opowiadała o swym nawróceniu. Została członkinią Chrześcijańskiego Kościoła Reformacyjnego. Poślubiła Michała Brzezińskiego, urodziła córeczkę.

Anna Gronczewska

Jestem łodzianką więc Kocham Łódź. Piszę o historii mojego miasta, historii regionu, sprawach społecznych, związanych z religią i Kościołem. Lubię wyjeżdżać w teren i rozmawiać z ludźmi. Interesuje się szeroko pojmowanym show biznesem, wywiady z gwiazdami, teksty o nich.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.