Uciekają od zwykłej, szarej rzeczywistości, a stają się niewolnikami

Czytaj dalej
Fot. 123rf
Gabriela Bogaczyk

Uciekają od zwykłej, szarej rzeczywistości, a stają się niewolnikami

Gabriela Bogaczyk

Współczesny narkoman? Jest młody. Nie wyróżnia się. Nie używa igły, nie widać od razu spustoszeń w organizmie. Ale one są - mówi Leszek Iwaniak, terapeuta uzależnień

Po jakie narkotyki najczęściej sięgały osoby uzależnione 30 lat temu?

Królowała wtedy polska heroina, czyli popularny kompot. Należy wspomnieć przy tej okazji o fali amerykańskiego buntu młodzieży czyli dzieci kwiatów. W Polsce nie mieliśmy dostępu do substancji, które młodzież amerykańska zażywała przy okazji swojego protestu i walki o wolność. Dlatego ludzie korzystali z tabletek aptecznych albo z kompotu. Właśnie wtedy jeden z młodych ludzi nauczył się jak można wyprodukować substancję odurzającą ze słomy makowej. To była oczywiście heroina, która z resztą do dzisiejszego dnia jest na rynku, ale troszkę w innej postaci. To substancja, która degradowała człowieka w sposób błyskawiczny. Powodowała specyficzny rodzaj zmiany myślenia i systemu wartości.

Czym te zmiany się charakteryzowały w porównaniu do czasów współczesnych?

Różnica polegała na tym, że ta degradacja odbywała się głównie na poziomie fizycznym i zmiany sytemu wartości, ale „oszczędzała” centralny układ nerwowy. Nie powodowała zmian w mózgu. To był pacjent, który po fazie odtrucia na oddziale detoksykacji był w pełni świadomy, kontaktowy i wszystko rozumiał. Z kolei dopalacze i substancje przygotowywane w sposób syntetyczny powodują o wiele mniejszą degradację w obszarze fizycznym. Trzydzieści lat temu można było wskazać palcem narkomana, bo odróżniał się wyglądem. Dzisiaj, nie możemy tak zrobić. Natomiast, obserwujemy ogromne, czasami nieodwracalne wręcz zmiany w mózgu, które wymagają interwencji psychiatrycznej. Zmian w mózgu nie widać w lusterku, tak, jak kiedyś śladów po wkłuciu igły z heroiną. Dwadzieścia lat temu Amerykanie badając osoby uzależnione od narkotyków stwierdzili, że u 50. proc z nich diagnozuje się również choroby psychiczne. My wtedy nie zdawaliśmy sobie sprawy, że w Polsce będziemy też to obserwować. Dlatego obecnie bez pomocy psychiatrów i wielu innych specjalistów, bez ich dokładnej diagnozy, pomoc osobom uzależnionym byłaby bardzo trudna.

Co takiego się stało, że te substancje stały się tak popularne ?

Powodem tego, że pojawiły się nowe środki odurzające było głównie to, że np. amfetamina, kokaina, LSD zostały w 2005 roku umieszczone w ustawie o przeciwdziałaniu narkomanii. I są w Polsce traktowane jako substancje zabronione i zakazane. Ich posiadanie wiąże się z tym, że stajemy się przestępcą. Dlatego powstał rynek dla nowych substancji, których nie było w tej ustawie. I to są chociażby dopalacze. Zasadniczą różnicą między nimi, a heroiną, LSD czy kokainą jest to, że dopalacze są substancjami niejednorodnymi. Nie znamy od końca ich składu, bo zawierają bardzo różne związki chemiczne. Z kolei narkotyki sprzed 30 lat są substancjami jednorodnymi, znamy dokładnie ich skład chemiczny i działanie. Może to zabrzmi dziwnie, ale prawda jest taka, że młodzież rzuciła się na dopalacze jak na świeże bułeczki dlatego, że ich posiadanie nie rodziło za sobą konsekwencji prawnych. Warto wspomnieć, że gdy w 2005 roku pojawiła się bardzo restrykcyjna ustawa zabraniająca posiadania wszelkich ilości substancji narkotycznych, to sądy zaczęły ferować wysokie wyroki i posiadanie nawet najdrobniejszej ilości było przestępstwem ściąganym z urzędu. Nieważne, czy miała je osoba uzależniona czy handlująca.

Czy popularność dopalaczy wzięła się również z niższej ceny?

Z ceną bywa różnie. Obserwujemy tutaj coś, co jest normalne w handlu, bo sprzedaż narkotyków też jest handlem. Obowiązują te same zasady, co w przedsiębiorstwie czy sklepie. Wszystko zależy od tego, ilu jest klientów. Jeżeli jest dużo chętnych, to ceny narkotyków maleją, jeżeli ubywa - to ceny są wyższe, bo każdy chce na tym swoje zarobić. Z dopalaczami jest różnie. Relatywnie tak naprawdę one są dosyć drogie w porównaniu z innymi substancjami, bo płaci się za bezpieczeństwo posiadania legalnych substancji. Natomiast, gdybyśmy porównali je z cenami sprzed 20-30 lat to cena narkotyków rzeczywiście spadła. Pamiętam dokładnie jak w połowie lat 90. do Polski dotarła kokaina, wtedy 1 gram kosztował w granicach 300-400 złotych, dzisiaj można ją kupić już nawet za 60 złotych... Jeżeli chodzi o kompot, to kiedyś bardzo dużo osób go produkowało w domach i dlatego był tańszy.

Czym różnią się narkotyki nowej generacji?

Nowa narkomania to jest narkomania bez strzykawki. Dawniej, była głównie iniekcyjna czyli przez ukłucie dożylne. Jednak, z czasem możliwość zakażenia wirusem HIV, potem choroba AIDS odstraszyła potencjalnych klientów. Ludzie odeszli od tego sposobu odurzania się, chociaż pozostała wąska grupa osób, która w dalszym ciągu korzysta z igły i strzykawki. Obecna narkomania charakteryzuje się tym, co kiedyś było rzadkością, a mianowicie mieszaniem różnych substancji odurzających ze sobą. Dawniej, narkomani zażywali jednej substancji. Dzisiaj, nie jest problemem by zmieniać narkotyki albo łączyć je jednocześnie z alkoholem. Obecnie przy stawianiu diagnozy, mamy do czynienia z uzależnieniem mieszanym. Konieczna jest współpraca z różnymi specjalistami, bo te połączenia powodują jeszcze dodatkowe zaburzenia.

Jak wygląda profil tego „tradycyjnego“ narkomana?

Na pewno były starszy niż dziś. Miał od 15 lat wzwyż. Częstym zjawiskiem było to, że młodzież zaczynała brać substancje narkotyczne w momencie przejścia ze szkoły podstawowej do średniej. To był okres 15/16 lat. O uzależnieniu od narkotyków mówiliśmy w wieku 18 lub 19 lat. Ich status społeczny był bardzo różny, nie było reguły. W zdecydowanej większości przypadków byli to mężczyźni uzależnieni od polskiej heroiny. Człowiek młody sięgał po narkotyki wtedy, bo była to m.in. oznaka wkroczenia w dorosłość i zachwyt nad dziećmi kwiatów. Uzależnienie często kończyło się śmiercią, bo w polskim kompocie oprócz heroiny była także cała tablica Mendelejewa. Do tego doszła pandemia HIV w latach 90. XX wieku, naprawdę na ogromną skalę. Narkomani nie dbali o to, by używać sprzętu jednorazowego. Zdarzało się, że kilka osób używało tej samej strzykawki. Niedawno, zrobiłem sobie taki bardzo niechlubny bilans. Trudno mi o tym mówić, bo wiążą się z tym ogromne ludzkie tragedie, ale policzyłem, że w mojej karierze zawodowej zmarło około 250 osób, które znałem personalnie. Najmłodszy pacjent miał 14 lat. W tej chwili trudno jest znaleźć żyjącą osobę, która w latach 90. zaczynała brać kompot. Ci ludzie nie dożywają najczęściej 50 roku życia. Umierają młodo w powodu wyniszczenia organizmu czy przez zakażenie wirusem HIV.

A jak się przedstawia współczesny portret osoby uzależnionej?

Jest dużo młodsza. Trafiają do nas już 12,13 lub 14 latki. Nie są to jeszcze osoby uzależnione, ale pacjenci u których diagnozujemy celowe przyjmowanie substancji psychoaktywnych. Te obniżenie wieku związane jest z inicjacją, przejściem do gimnazjum. Ciekawość życia skłania młodzież do sięgnięcia po takie substancje. Jest również dużo więcej dziewczyn niż kiedyś. Dostępność narkotyków jest o wiele łatwiejsza niż 30 lat temu. Narkomania nie ma reguł, ale kiedyś osoby uzależnione tworzyły środowisko hermetyczne. Obracały się tylko w swoim gronie. Dzisiaj sprzedawanie, rozdawanie, częstowanie jest czymś naturalnym i jest dosyć powszechne. Trzeba przyznać, że cena również nie odstrasza. Należy zaznaczyć, że rodzaj przyjmowania narkotyków się zmienił, przez co zmniejszyła się też umiejętność rozpoznawania nałogu przez rodziców. Teraz da się więcej ukryć i zamaskować. Można powiedzieć, że zażywanie narkotyków jest dosyć sterylne, bo osoby uzależnione nie odurzają się przez żyłę, tylko wciągają, wąchają lub łykają narkotyki. W latach 90. na spotkaniach z rodzicami mówiliśmy, żeby zwracać uwagę na nakłucia na przedramionach. Dzisiaj trudno jest wskazać na ciele takie miejsce, bo go nie ma. Współczesne narkotyki jak dopalacze nie degradują organizmu w sposób błyskawiczny, dlatego trudno jest rozpoznać uzależnienie. Najczęściej, rodzice dowiadują się o tym przypadkiem znajdując jakiś gadżet. Nie wystarczy już spojrzeć na kogoś i stwierdzić czy jest pod wpływem substancji zakazanych. Mało tego, dopalacze mogą działać 3-5 godzin, później wracamy do domu i jest po wszystkim. Nikt nic nie wie, dlatego można tę sytuacje ukrywać przez wiele miesięcy. Obecnie mówimy rodzicom, że jeżeli chcą się przyjrzeć swoim dzieciom pod tym kątem, to na pewno się zorientują. Przecież kto jeśli nie rodzic jest najlepszym diagnostą własnego dziecka? To czy mama lub tata chcą się im przyglądać czy nie, to jest już całkiem inna sprawa.

Dlaczego dzisiejsza młodzież sięga po narkotyki?

Z wielu powodów. Przyczyn jest tyle, ilu pacjentów. Głównie są to powody egzystencjalne. Chodzi o chęć ucieczki od rzeczywistości, która jest trudna, nieprzewidywalna, pozbawiona gwarancji bezpieczeństwa, znalezienia pracy itd. To wszystko powoduje zachwianie sensu życia. Moi pacjenci mówią, że wszystko jest szare, codzienne, zwyczajne. Czasem jest to też zwykła ciekawość świata przypisana do wieku dojrzewania, a często po prostu głupota.

Jak tłumaczy Pan młodzieży, że nie warto sięgać po narkotyki?

Narkotyki powodują uzależnienie, a to jest niewolnictwo. Stajemy się niewolnikami do końca swojego życia. Przykładem jest choćby nikotyna. Przez wiele lat paliłem papierosy i do końca życia będę niewolnikiem nikotyny, mimo, że od 8 ośmiu lat nie palę, ale czasami miewam myśli, by do tego wrócić. Będę walczyć z pokusą do końca życia. Osoba, która kiedyś już spróbowała narkotyków i przyniosło jej to jakieś pozytywne doznanie czy euforię, będą miały podobnie to doświadczenie zakodowane w swojej pamięci. I istnieje niebezpieczeństwo, że kiedyś sięgną po to kolejny raz. Dlatego, trzeba sobie zadać pytanie: czy chcesz być niewolnikiem czy człowiekiem wolnym?

Gabriela Bogaczyk

Zajmuje się ochroną zdrowia i sprawami społecznymi.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.