Wakacyjna miłość najczęściej jest tylko letnią przygodą

Czytaj dalej
Fot. adamkontor from Pixabay
Iwona Kłopocka-Marcjasz

Wakacyjna miłość najczęściej jest tylko letnią przygodą

Iwona Kłopocka-Marcjasz

Morza szum, ptaków śpiew... Letnie słońce sprawia, że hormony szaleją i to nie tylko u nastolatków. Wakacyjna miłość rodzi się szybko, rozkwita szaleńczo i najczęściej kończy się wraz z urlopem. Kto rzuca się w nią całym sercem, za to bez głowy, tego zwykle czeka smutna jesień.

Badania pokazują, że aż dwie trzecie Polaków przynajmniej raz w życiu zdecydowało się na wakacyjny romans. Nic dziwnego. Lato to czas relaksu, swobody, odprężenia.

Łatwiej się wtedy zakochać niż w innych porach roku, bo kiedy świat jest pełen ciepła, słońca, kolorów i zapachów, to wszystko pozytywnie nas stymuluje. Szczególnie na mężczyzn działają wtedy silne bodźce wzrokowe - kobiety odkrywają więcej ciała, inaczej się poruszają. Panie czują się atrakcyjniejsze i bardziej podatne na zainteresowanie. Trudno się oprzeć.

Uwarunkowania biologiczne i ewolucyjne też mają tu coś do powiedzenia. To taki atawizm, pozostawiony przez zwierzęcych przodków.

Codzienność zostaje w domu

Wyjeżdżając na wakacje zostawiamy w domu codzienne schematy, obowiązki. Pozwalamy sobie na luz, także emocjonalny. Zapominamy o kłopotach i stresie, odpoczynek wprawia nas w dobry nastrój, nabieramy ochoty, by trochę zaszaleć, a krótki czas przeżyć tak intensywnie, jak tylko się da.

- Na urlopie stajemy się bardziej otwarci, pozwalamy sobie na więcej, przestajemy się obawiać ocen innych - mówi psycholog Monika Świerczyńska. - Z dala od domu i od tych, którzy nas znają i wobec których jesteśmy jakoś zależni, czujemy, że rośnie nasza pewność siebie i poczucie własnej wartości. Z drugiej strony na wczasach, zwłaszcza zagranicznych czujemy się anonimowi, a przez to bardziej spontaniczni w relacjach społecznych. Przez to stajemy się też bardziej atrakcyjni dla innych. A że pragniemy aprobaty, łatwiej angażujemy się w relacje.

Otwartość emocjonalna sprzyja aktywności erotycznej. Zdaniem seksuologów pod wpływem słońca hormony miłości buzują, a libido sięga zenitu. Dodajmy do tego romantyczny zachód słońca, taniec i trochę, a raczej więcej niż trochę alkoholu, by od niewinnego flirtu przeskoczyć w namiętny romans.

- W tym nie ma nic złego, ale trzeba najpierw dogadać się z samym sobą: czego oczekujemy i jakie granice są dla nas nieprzekraczalne. Trzeba też starać się przewidzieć konsekwencje. I najważniejsze: odróżniać flirt od miłości - mówi psycholog.

Singielka może pozwolić sobie na więcej i ewentualne straty wynikłe z wakacyjnego romansu będą mniejsze, niż w przypadku mężatki

Pozostało jeszcze 71% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Iwona Kłopocka-Marcjasz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.