Wolne jajo bardziej trendy

Czytaj dalej
Fot. Fot. Mariusz Kapala / Gazeta Lubuska
Aleksandra Dunajska-Minkiewicz

Wolne jajo bardziej trendy

Aleksandra Dunajska-Minkiewicz

Coraz więcej Polaków deklaruje, że woli jajka od kur wolno wybiegowych niż klatkowych. I choć do kupowania tych ostatnich często nadal zachęca cena, to niektóre sieci handlowe już zapowiadają, że zrezygnują z jaj znoszonych w klatkach.

U pani Joanny w podlubelskich Płouszowicach kury spacerują po podwórku, dziobią co chcą, a kiedy mają ochotę - zażywają tak lubianych przez nie piaskowych kąpieli. Na brak klientów, chętnych na ich jaja, właścicielka nie narzeka. - W tym roku przed świętami było ich wyjątkowo dużo. Robiłam zapisy, sprzedałam wszystko, co było, a jeszcze teraz co jakiś czas ktoś dzwoni i pyta, czy coś mi nie zostało - mówi pani Joanna. Zauważa, że smakoszy wiejskich jajek z roku na rok przybywa. Jednocześnie pani Joannie nie zdarzyło się słyszeć, żeby ludzie argumentowali zainteresowanie dbałością o kurzą jakość życia. - Powtarzają, że wolą moje jajka od sklepowych, bo zdrowsze.

Gdyby tylko nie ta cena...

Naukowcy z Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie przepytali w ubiegłym roku 500 osób w „jajecznym” temacie.

- Okazało się, że konsumenci zdecydowanie wolą jajka od kur wolno wybiegowych - relacjonuje dr inż. Justyna Batkowska z Katedry Biologicznych Podstaw Produkcji Zwierzęcej UP, która przeprowadzała badanie.

W lutym 2016 roku ankietę wśród Polaków na zlecenie Stowarzyszenia Otwarte Klatki przeprowadził Instytut Badania Opinii Homo Homini.

Aż 78 procent badanych stwierdziło, że chów klatkowy nie zapewnia zwierzętom odpowiednich warunków

- mówi Klara Siemianowska ze Stowarzyszenia Otwarte Klatki, które m.in. przekonuje Polaków, żeby nie kupowali jaj z chowu klatkowego.

Jak te sondażowe deklaracje przekładają się na decyzje przy sklepowej półce? Nijak. Bo w większości przypadków kluczowa pozostaje jednak cena. O ile jajko z chowu klatkowego w markecie można kupić już za około 40 groszy (wielkość M), o tyle u pani Joanny z Płouszowic sztuka kosztuje 70 groszy. Na targu przy Ruskiej dochodzi do złotówki.

- Cena ciągle jest barierą - przyznaje Klara Siemianowska. Jednocześnie zwraca jednak uwagę na diametralne zmiany, które zaszły w świadomości Polaków. Otwarte Klatki walnie się do tego przyczyniają. W jednej z organizowanych przez stowarzyszenie kampanii do niekupowania jaj klatkowych przekonują m.in.: Robert Makłowicz, Magda Gessler, Małgorzata Rozenek czy Joanna Krupa.

- We wspomnianych wcześniej badaniach ankietowani podkreślali, że gdyby mieli możliwość, kupowaliby jajka inne niż klatkowe. Naszą internetową deklarację niekupowania jaj z chowu klatkowego podpisały już 22 tysiące osób. Okazuje się więc, że ludzie postrzegają jajka klatkowe jako nieetyczne. Nawet jeśli nie zawsze znajduje to odzwierciedlenie, kiedy dokonują zakupów, to mimo wszystko ważne, że pojawia się takie myślenie. To jakiś krok naprzód - zaznacza Siemianowska. - Wydaje się więc, że powoli docieramy do konsumentów. Teraz czas na działania skierowane do sieci handlowych.

Klatki do likwidacji?

Jeszcze kilka lat temu w polskich sklepach kupienie jaj innych niż z chowu klatkowego graniczyło z cudem. Dziś „wolny wybieg” czy jajka ekologiczne to już norma. Duże sieci handlowe, a także część hoteli idzie jednak dalej - zapowiadają, że z niesławnych „trójek” zrezygnują w ogóle.

- Podjęliśmy decyzję o wycofaniu ze sprzedaży jajek z chowu klatkowego do 2025 roku - informuje Aleksandra Robaszkiewicz, PR Manager Lidl Polska. Dlaczego dopiero za osiem lat? - Wspieramy naszych producentów w ich rozwoju, dlatego rozmawiamy z nimi o przejściu na bardziej zrównoważone metody produkcji jaj - jest to projekt wieloletni - wyjaśnia Robaszkiewicz.

- Taki kierunek to globalny trend wynikający z nacisków organizacji walczących o prawa zwierząt, ale też samych konsumentów - uważa Siemianowska.

Stowarzyszenie Otwarte Klatki w swoim raporcie dotyczącym produkcji jaj podaje, że w USA i Kanadzie ponad 100 sieci restauracji i firm związanych z przemysłem spożywczym zrezygnowało z używania jajek pochodzących z chowu klatkowego. Wśród nich są takie giganty, jak: Nestle, McDonald’s, Burger King, Subway, Wal-Mart czy Kraft Food. Nestle zobowiązało się, że do 2020 roku wszystkie ich produkty przeznaczone na rynek amerykański nie będą zawierały jajek klatkowych. W Europie tendencja jest mniej silna, ale kierunek ten sam. W Wielkiej Brytanii Marks&Spencer, Waitrose, Sainsbury’s nie sprzedają już w ogóle jajek pochodzących z chowu klatkowego. W Belgii z takich jajek zrezygnowały sieci Makro i Colruyt, a w Austrii Rewe Group Austria, właściciel sieci supermarketów Billa czy Merkur. W Niemczech taką samą decyzję podjęły Kaufland i Aldi. W Polsce zmiany na razie są niewielkie. Jaj z chowu klatkowego nie sprzedaje McDonald’s. Zmiany jednak postępują. - Obserwując dzisiejszą sytuację możemy się spodziewać, że chów klatkowy przestanie być stosowany w Polsce w ciągu najbliższych kilkunastu lub kilkudziesięciu lat - ocenia w swoim raporcie Stowarzyszenie Otwarte Klatki.

Wolne jajo bardziej trendy
123rf O modzie na jajka od wolnych kur paradoksalnie mogą świadczyć też... próby oszukiwania klientów na „wiejskie jajka”.

Na taki scenariusz nerwowo reagują zrzeszenia producentów jaj, alarmując, że doprowadziłby on polskie firmy jajeczne do bankructwa. Według danych Głównego Inspektoratu Weterynarii w Polsce, w lutym 2016 roku w chowie przemysłowym (powyżej 350 sztuk) utrzymywanych było prawie 43 mln kur niosek, w tym 38 mln w systemie klatkowym.

Ryszard Wiejak, właściciel fermy drobiu z Kazimierzówki, nie jest zwolennikiem takich czarnych wizji. - Większość producentów dostosuje się do potrzeb klientów. Ale w sytuacji, kiedy z rynku miałyby zniknąć jaja klatkowe, trzeba się spodziewać, że ich cena wzrośnie, bo m.in. potrzeba będzie więcej powierzchni na utrzymywanie kur. Jednocześnie podrożeją wszystkie produkty zawierające jaja - ocenia przedsiębiorca.

Wiejak ma na swojej fermie 15 tysięcy kur utrzymywanych w chowie klatkowym. - Przymierzam się jednak do rozbudowy firmy o chów ściółkowy i wolny. Takie jaja są coraz bardziej popularne. Zapotrzebowanie, choć powoli, ale jednak rośnie - przyznaje.

O modzie na jajka od wolnych kur paradoksalnie mogą świadczyć też... próby oszukiwania klientów na „wiejskie jajka”. Dwa lata temu Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów przestrzegał przed producentami, którzy na pudełku zamieszczali sielskie obrazki ze szczęśliwymi kurami i opisy w stylu: „jaja z naszej zagrody”, a w środku - jaja z chowu klatkowego. Nieprawidłowości dotyczyły 13,9 proc., spośród sprawdzonych 360 partii.

Wolny, czyli jaki?

Na każdym jajku w sklepie znajdziemy kod w postaci X-YY-AABBCCDD. X - oznacza sposób, w jaki hodowane są kury: 0 - ekologiczny, 1 - wolno wybiegowy, 2 - ściółkowy, 3 - klatkowy. W przypadku „jedynek” kura ma dostęp do wybiegu i żyje w swobodnych warunkach, natomiast na noc jest zamykana w klatce. „Dwójki” żyją w budynkach, gdzie zagęszczenie wynosi 25 ptaków na mkw., ale mogą chodzić swobodnie i posiadają dostęp do piasku i grzęd. „Trójki” spędzają całe życie w ciasnych klatkach. Od 2012 r. nakazano stosowanie tzw. klatek wzbogaconych m.in. o grzędę, gniazdo, miejsce do kąpieli piaskowych.

To wszystko wydaje się jasne. No właśnie - wydaje się. - Z jednej strony konsumenci w przeprowadzonych przez nas badaniach deklarują, że woleliby kupować jaja „wolno wybiegowe”. Ale jednocześnie okazuje się, że ich wiedza jest szczątkowa, a odpowiedzi udzielają najwyraźniej intuicyjnie. Zapytani bowiem, co to dokładnie oznacza „wolny wybieg”, odpowiadają na przykład, że takie kury jedzą tylko to, co znajdą. Przecież gdyby rzeczywiście tak było, one w ogóle nie znosiłyby jaj - mówi dr inż. Justyna Batkowska z Uniwersytetu Przyrodniczego.

Jajecznych mitów jest więcej.

Konsumenci mówią, że kupując jaja kierują się ich wielkością, ceną i świeżością. Ale ważny jest też dla nich kolor skorupy

- relacjonuje dr Batkowska.

- Ludziom wydaje się, że ciemniejsze jajko oznacza ciemniejsze żółtko, co z kolei wiążą z możliwą większą zawartością witaminy D. Ale to nieprawda. Kolor skorupy jest uwarunkowany genetycznie. Z kolei ciemne żółtko może być skutkiem dodawania barwników do paszy , nie zawsze naturalnych - tłumaczy.

Kolejna teoria - jaja od kury z wolnego wybiegu są zdrowsze niż od tej żyjącej w klatce. - Nie znam wyników badań, które by to w sposób wiarygodny potwierdzały - mówi dr inż. Batkowska. W Pracowni Oceny Jakości Jaj UP zbadano jajka pod kątem tego, jak się przechowują. - Pod tym względem najlepsze okazały się jaja klatkowe, prawdopodobnie głównie ze względu na najbardziej stabilne warunki środowiskowe w kurniku - tłumaczy.

Producenci jaj przekonują, że chów klatkowy jest najbardziej sterylny, najzdrowszy dla ludzi i najbezpieczniejszy. - Są najczystsze mikrobiologicznie, bo nie mają kontaktu z kurzymi odchodami. Kury nie mają też kontaktów z dzikimi ptakami, które też przenoszą różne choroby - wylicza Grzegorz Wiejak.

Nawet jeśli to prawda, dla konsumentów najwyraźniej co innego zaczyna mieć znaczenie. Wśród ankietowanych w ubiegłym roku przez Homo Homini 40,9 proc. stwierdziło, że sklepy, producenci żywności i restauracje powinny zrezygnować z używania jajek z chowu klatkowego ze względu na warunki, w jakich żyją kury.

Aleksandra Dunajska-Minkiewicz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.